Dziś temat kontrowersyjny dla wielu. Co osoba to inne zdanie. Małżeństwo, ślub i wesele, konkubinat.
Nie ukrywam, że jestem ze swoim partnerem w związku, który nie został przypieczętowany ślubem. Dlaczego? Oboje wyszliśmy z założenia, że jest nam to w zasadzie niepotrzebne. Mieszkamy razem od ponad 4 lat, mamy córkę, ale ślubu nie. Czy mi to w czymś przeszkadza? Czasami tak, gdy muszę się w urzędzie lub innym miejscu tłumaczyć kim dla siebie jesteśmy. Małżeństwo rozwiązałoby sprawę, no bo ja jestem żona, a on mąż, a tak kim jestem- dziewczyną, narzeczoną, konkubiną, kochanką??
Nie jestem zbyt wierząca, on też. Ślub kościelny, przysięganie przed Bogiem miłości byłoby zatem hipokryzją z naszej strony. Poza tym już nawet jako mała dziewczynka nie marzyłam o białej sukni i weselu jak z bajki. Mało tego już jako nastolatka i obecnie nie znosiłam chodzić na wesela i do tej pory nie znoszę. Nienawidzę wręcz tej atmosfery, muzyki, całej szopki z zabawami, oczepinami itp. Dla mnie to głupota. Może teraz ranię czyjeś uczucia, ale tak uważam. Zatem jeśli ktoś mnie zaprasza na wesele i mam okazję się wymiksować to to robię.
Ślub to duży wydatek. Mam zatem kolejny argument na nie jeśli chodzi o huczne wesele, które nadal wielu robi. Sukienka, garnitur, sala, jedzenie, dekoracje, fotograf i masa innych dodatkowych kosztów. Wiele osób z mojego otoczenia brało kredyt, żeby wyprawić wymarzoną imprezę. Pytanie po co? Dla mnie jest to zbędne. Dlatego zawsze byłam zdania, że jeśli kiedyś dojrzeję do tej decyzji to będzie to bardzo skromny ślub cywilny i obiad w restauracji. Koszty dużo mniejsze, a przede wszystkim brak tej całej szopki i formalności chociażby chodzenia na nauki.
Rodzie i dziadkowie pytają- no kiedy ten ślub? Macie dziecko, wypada wziąć ślub! Żeby dziecko nie musiało się tłumaczyć dlaczego mama ma inne nazwisko niż tata. Żeby mama nie musiała tłumaczyć się kim jest dla taty- dziewczyną, konkubiną, kochanką. I szczerze mówiąc tylko ten argument mnie do ślubu przekonuje. Nie chciałabym, żeby moje dziecko było napiętnowane, wyśmiewane, a wiemy jakie dzieciaki potrafią być okrutne. Poza tym ślub uregulowałby ostatecznie nasz wzajemny status. Nie musiałabym tłumaczyć się nikomu w końcu kim dla siebie jesteśmy. Chociaż w dzisiejszych czasach nie powinno nikogo nic dziwić.
Tak więc reasumując nie mam parcia na bajkowy ślub, sukienkę księżniczki, tłum gości, tańce, piętrowy tort czy oczepiny. Nie lubię wesel, nie lubię tego typu zabawy. Ślub jest dla mnie tylko czysto formalnym uregulowaniem stanu w jakim się znajduję, formalnym potwierdzeniem, że nie jestem już dziewczyną, a żoną. I jeśli się na niego zdecyduję, a pewnie na przestrzeni czasu tak, to tylko po to, żeby uregulować kwestie prawne a nie miłosne, bo w moim mniemaniu, metal na palcu dzisiaj niczego nie gwarantuje.
Olać mądrości rodziny/znajomych i żyć po swojemu. Jedyna i skuteczna metoda :D
OdpowiedzUsuńMam podobne podejście do Ciebie, mój facet również. Jeśli skuszę się kieeeedyś na ślub to w momencie, gdy będzie mi potrzebny do szczęścia z powodów formalnych. Kawałek blachy na palcu nic w moim życiu nie zmieni.
Cieszę się, że nie jestem sama
UsuńJa marzę o ślubie, niewielkim weselu - sama najbliższa rodzina, bo nie widzę sensu w organizowaniu dużego wesela dla dalszej rodziny, z którą nie utrzymuję kontaktu. Mimo to doskonale Cię rozumiem, bo... do miłości wcale nie jest potrzebny papierek i obrączka. I skoro ze swoim partnerem jesteś szczęśliwa bez papierka i śluby/wesela Ci się nie podobają, to nie ma sensu się bawić z przygotowaniami, liczy się w końcu Wasze szczęście. ;)
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje
UsuńMy z moim małżonkiem mamy slub koscielny. I choc zawsze chcialam taki miec, to po 4 latach stwierdzam, że impreza na ponad 100 osob to byla glupota. mozna bylo skromniej, mozna bylo taniej. Mimo,że ja postapilam inaczej, szanuje Twoje podejscie i nie uwazam, że zycie bez slubu jest jakies gorsze. Nawet nie zauwazylam zeby sie cos zmienilo, oprocz obraczki (ktora moglibysmy miec rowniez bez slubu) i innego nazwiska w papierach. Ja zawsze marzylam o slubie, ale jesli dwoje ludzi sie kocha, to slub za gruba kase tego nie zmienia :) Powodzenia i cierpliwosci do namawiaczy :) :
OdpowiedzUsuń:)
UsuńWedług mnie nie ma co się zmuszać na siłę, bo rodzina tak chce. Żyj tak jak Ci serce i sumienie nakazuje, bez zbędnych dodatków :) Drugi raz w życiu nie brałabym kościelnego, który i tak nie jest gwarancją na trwałość małżeństwa. Coraz więcej osób tak żyje i wcale nie narzeka :)
OdpowiedzUsuńotóż to
UsuńRób to, co uważasz za słuszne. Dla mnie brać ślub, gdy nie widzi takiej potrzeby, jest bez sensu. Trzymaj się dzielnie i staraj się bronić tak, jak potrafisz najlepiej:)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńdla mnie ślub też jest zbędny. nie lubię robić wokół siebie zamieszania, jestem ze swoim chłopakiem 8 lat. bez ślubu i pewnie tak zostanie, nie mamy jednak dzieci
OdpowiedzUsuń8 lat to sporo
UsuńRozumiem Twoje stanowisko i zgadzam się z nim. Ja miałam cichy ślub w Urzędzie Stanu Cywilnego a potem uroczysty obiad do godzin wieczornych dla osób mi najbliższych (nie tylko rodziny), których uzbierało się 25... Mysia Siostra zrobiła jeszcze inaczej. Po ślubie w urzędzie przenieślismy się na przyjęcie z rodzicami i rodzeństwem (9 osób) na salę na działkach... Zadbałyśmy o dekoracje, kwiaty, samochód, fotografa i oczywiście pyszne jedzenie. Było pięknie, romantycznie, rodzinnie i niezapomniane. Huczne wesela nie są dla nas :)
OdpowiedzUsuńJak widać nie liczy się wystawność i ilość gości, a "jakość" towarzystwa
UsuńJa swoją jak to mówisz "szopkę" mam w czerwcu 2018 i cieszę się na myśl o tych wszystkich przygotowaniach. Chciałabym, by te dzień był piękny i bym mogła świętować go w gronie mojej rodziny i przyjaciół. Nie potępiam braku ślubu - każdy z nas jest inny, każdy ma inne przekonania i potrzeby. Każdy też żyje na własny rachunek i wie, co jest dla niego dobre, a co nie, dlatego nigdy nikogo nie namawiałam na śluby i wesela, bo każdy ma swój rozum i nim powinien się kierować ;) Ale wkurzają mnie posty tego typu - niby wyraziłaś swoje zdanie, ale po części starasz się udowodnić, że wesele jest "ble" ;) Ale warto wziąć pod uwagę, że dla jednych, to co jest "ble" jest "cacy" i na odwrót, więc po co komuś sprawiać przykrość ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam zamiaru nikogo obrazić, a jedynie wyrazić swoje zdanie, do czego mam prawo
Usuńmam takie samo podejście jak Ty :) dla mnie to również niepotrzebna szopka... wiem, że jest to dzień szczególny i jeden w życiu, bo drugi ślub już nie będzie taki sam jeśli miałoby do niego dojść ale po co wydać tyle kasy, zapożyczać się... z relacji znajomych widzę, że jest to też dużo stresu czy wszystko wypadnie właściwie, trzeba wszystko dobrze zorganizować po czym słyszę, że za jakiś czas niektórzy z nich się rozchodzą... mogłaby być jakaś alternatywa: coś pomiędzy małżeństwami cywilnymi a ślubami kościelnymi.
OdpowiedzUsuńmam wiele przykładów wśród znajomych, którzy byli ze sobą latami, a po ślubie na przestrzeni 2-3 lat brali rozwód.
UsuńMy wzięliśmy ślub dopiero po 6 latach,to była przemyślana decyzja :)
OdpowiedzUsuńrozumiem
UsuńHmm cóż mogę napisać.... mam takie samo zdanie na ten temat !!! Z moim (od 7 lat) mężem też żyliśmy bardzo długo przed ślubem razem, bez "papierka". Nie było nam to potrzebne do czucia mocniej tego co czujemy. Ale faktycznie na każdym kroku, z dziećmi w szkole, urzędach, prozaicznych codziennych sytuacjach męczące było tłumaczenie się i szukanie rozwiązania co zrobić żeby załatwić coś bo formalnie nie ma tego jednego dokumentu:( Nasz ślub był bardzo skromny, 20 najbliższych naszym sercom osób i obiad w restauracji. Nie zrobiliśmy tego pod wpływem presji ale po prostu przyszedł taki dzień w naszym życiu gdy poczuliśmy, że jest to nam potrzebne, że tego chcemy :) Nie podejmujcie takiej decyzji ze względu na innych bo to wasze życie, wasze uczucie i tylko to się liczy :)
OdpowiedzUsuńi u mnie jeśli się w końcu zdecydujemy będzie to skromna uroczystość na dosłownie 20 osób
UsuńUważam, że nie warto przejmować się tym co wypada. Jeśli Waszym zdaniem ślub jest zbędny to nie ma co patrzeć na to co sądzą inni. W końcu oni za Was życia nie przeżyją. Trzeba iść za sercem ;)
OdpowiedzUsuńno i bardzo dobrze! grunt, że jesteście szczęśliwi ale wierzę, że pytania mogą denerwować, niby żyjemy w czasach swobody decydowania o wszystkim a wciąż pewne rzeczy 'wypada' robić , pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńszkoda, że moja rodzinka jest taka staroświecka
UsuńHa u nas też było to samo. Skoro jest dziecko to dlaczego nie ma ślubu, tyle że kościelny ślub nie wchodził w ogóle w rachubę gdyż mąż(już teraz tak) był po rozwodzie. Dopiero po 6 latach wzięliśmy ten ślub ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMy wzięliśmy ślub po urodzeniu pierwszego dziecka.Myślę że zakładając rodzinę,czyt.powiększając ją,nie do końca chodzi tylko o to czy nam jest ten ślub potrzebny do szczęścia.Za parę lat malutka podrośnie,pójdzie do szkoły,a tam dowie się od koleżanek i kolegów że ich rodzice mają ślub,są mężem i żoną i zacznie się zastanawiać dla czego u Was jest inaczej.My mieliśmy do tego takie podejście.Wiem że ślub to wydatek,strach i nigdy właściwie nie jest się pewnym czy ten człowiek to TEN na całe życie,ale nikt nigdy nie jest tego pewien w 100%.Dodam że też na kolanach do Częstochowy nie chodzę;)myślę że po prostu warto nad tym tematem pomyśleć z perspektywy dziecka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)