Każdy z nas się poci, tak jesteśmy skonstruowani. Jedni wydzielają tego potu więcej, inni mniej. U jednych jest on bardziej nieprzyjemny w zapachu, u innych niewyczuwalny. Ja w swoim blisko trzydziestoletnim życiu przerobiłam mówiąc krótko mnóstwo antyperspirantów przeróżnych firm. Jedne spisywały się lepiej inne gorzej. Dziś na tapetę biorę słynnego Garniera, który ma wielu zwolenników, a u mnie czy się spisał?
Producent obiecuje nam 48h ochronę przed wilgocią dzięki aktywnym składnikom. Skóra ma dobrze oddychać, nie być zapchana czy zablokowana.
Jak widać na zdjęciach jest to antyperspirant w kulce. Wiele kobiet takie lubi ja też. Nie zostawiają białych śladów jak niektóre spraye czy sztyfty. Kulka idealnie "wchodzi" we wgłębienie pachy. Ten produkt to typowy dla wszystkich w swojej grupie. Odkręcony odsłania kulkę, którą pocieramy pachę. Żadna filozofia. Co do zapachu jest świeży, delikatny jakoś mocno nie drażni nosa. Generalnie pod tym względem nie mam mu nic do zarzucenia. Jest dość wydajny, gdyż to opakowanie starczyło mi na ponad 2 miesiące codziennego stosowania. Jednak najważniejsze w tego typu produktów jest działanie. A więc jak poradził sobie z potem? Ja nie mam jakiś nie wiadomo jakich problemów z potliwością. Jak wiele osób w bardziej ciepłe dni lubi zrobić mi się plama pod pachą. Od antyperspirantu zawsze wymagam, by choć trochę hamował ten proces i sprawiał, że moja skóra pod pachami będzie nie tylko pachnąca, ale przede wszystkim sucha.
I co?
I w tym przypadku lipa. Nie liczę nigdy na 24-48h ochronę, wystarczy mi 12h. Ten produkt w kontakcie z MOJĄ skórą nie chroni nawet 5h. Po aplikacji i wchłonięciu się w doły pachowe jest wszystko ok. Problem pojawia się po 2-3h, gdy jestem zwyczajnie mokra. Mam wrażenie, że albo on się dobrze w moją skórę nie wchłania, albo sprawia, że pocę się mocniej niż bym go nie miała! Owszem zapach jest ładny, ale co z tego, gdy pod pachami mam jezioro:) Używałam produkty Rexony, Ziajki, Vichy, Nivea, Adidasa i wielu innych firm, ale po tym jest masakra. Zimą to jeszcze pół biedy, bo na swetrze czy czymś ciemnymi często gęsto tego nie widać, ale latem? Aż wstyd.
Zawiodłam się mocno licząc na przyzwoitą ochronę przed potem. Ochrona przed nieprzyjemnym zapachem jak najbardziej jest.
Pragnę podkreślić, że tak ten produkt zadziałał na MOJEJ skórze, nie koniecznie musi zadziałać tak na waszej. Ja osobiście nie kupię go po raz drugi, bo to zwyczajna strata tylko kilku złotych, a kupiłam go w promocji za jakieś 9,90 chyba.
Niestety tym razem się zawiodłam.
Nie przepadam za atyperspirantem w kulce, ale czasami takich też używam :) Tego nie miałam, mam wersję Garniera w sprayu oraz Bioliq w kulce - oba się spisują :)
OdpowiedzUsuńja z Garnierem mam pod górkę
UsuńNie miałam go i raczej nie użyje.
OdpowiedzUsuńnie warto
UsuńA ja go za wszystko uwielbiam. U mnie spisuje się świetnie! Chroni caly dzien. Ale moim zdaniem anryperspirant trzeba do siebie dobierać i tyle ;-)
OdpowiedzUsuńpozazdrościć, że zadziałał
UsuńMiałam go kilka tygodni temu i też na minus :(
OdpowiedzUsuńhmmm
UsuńMam go chyba w zapasie :p Oby się mimo wszystko sprawdził, bo na słynnej kulce Vichy też się zawiodłam :P
OdpowiedzUsuńa takie pochwały zbiera
UsuńMiałam go już bardzo dawno temu. Ale chyba u mnie też nie działał.
OdpowiedzUsuńbubelek z niego
UsuńTen produkt nigdy mnie nie interesował :)
OdpowiedzUsuńMiałam go ostatnio i byłam zadowolona
OdpowiedzUsuńpozazdrościć
Usuńmiałam i zero efektu ... niestety bardzo trudno jest mi dobrać odpowiedni antyperspirant ... po prostu większość nie działa... i podobnie jak u Ciebie czuję się jakbym przez nie pociła się jeszcze bardziej..
OdpowiedzUsuńczyli nie jestem sama
UsuńUżywam tylko ałunu. Jest super.
OdpowiedzUsuń:)
Usuńja używam kulek z Avon, tego jeszcze nie miałam, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńkiedyś też używałam
UsuńUżywam i bardzo lubię
OdpowiedzUsuńno ja nie mogę tego powiedzieć
UsuńNie miałam ;)
OdpowiedzUsuńJeden z gorszych antyperspirantów jakie miałam, a na pewno najgorszy Garniera.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam do mnie : http://snowarskakarolina.blogspot.com/
PS: Obserwuję i liczę na rewanż