2017/03/02

0292 MakeUp Revolution Aqua Seal Liquid Eye Primer recenzja



Baza pod cienie to coś co zawsze jest w mojej kosmetyczce. Bez niej cienie płyną na mojej powiece. Przetestowałam ich wiele tańszych i droższych, o przeróżnych konsystencjach. Gdy zobaczyłam nową bazę MUR postanowiłam ją przetestować i dziś chce się z wami podzielić moją obserwacją.




Baza zamknięta jest w małym 5ml plastikowym opakowaniu z dziubkiem.  Jest to przeźroczysty płyn, który aplikujemy na powiekę w płynnej postaci. Opakowanie jest miękkie, łatwo je nacisnąć. Górna część jest odkręcana.


Po zakupie okazało się, że w opakowaniu jest 3/4 płynu. I niestety w każdym, gdyż macałam je w drogerii i żadne nie było pełne.  Ale jakoś mnie to specjalnie nie zdziwiło. Wiele produktów ma większe opakowanie niż jest samej zawartości.


Jak widać na zdjęciu (albo i nie) baza jest to tłusta woda. Uczucie na skórze jest takie jakbym wmasowywała oliwkę. Pomyślałam sobie, czy tłusty produkt nie będzie tłuścił powieki jeszcze bardziej, niż robi to ona sama w sobie. No, ale cóż kupiłam trzeba testować. Baza ma za zadnie nie tylko przedłużyć trwałość cieni, ale i podbić ich kolor. Obawiałam się, że nie będą się one zwyczajnie rozmazywać na tej bazie, a moje obawy okazały się słuszne. 


Zrobiłam swatche z użyciem owej bazy oraz dla porównania najlepszej jaką mam czyli ArtDeco. Cienie jakich użyłam to MUR z paletki Eyes Like Angels. 






Co widać na tych zdjęciach? Baza ani trochę nie podbija koloru cieni. Wręcz przeciwnie chwilami go wręcz tłumi. Sama aplikacja nie jest przyjemna, powieka jest tłusta, cień trzeba tylko wklepywać, bo sunięcie pędzlem sprawia, że wszystko się mazia. Próbowałam nakładać cienie na mokrej bazie i na suchej. Pigmentacja jest identyczna. 

A co z trwałością? Bo przecież może tym nadrabia:) Wolne żarty. Cienie trzymają się 2-3 godziny, potem można ich szukać tylko w załamaniu lub... w powietrzu!! Przy kilku aplikacjach autentycznie cień znikał, wyparowywał z powieki! Pozostawał tylko szarawy lub różowawy cień na powiece, ale samego produktu można było szukać z lupą. Pierwszy raz mi się to zdarzyło, żeby cienie znikały wręcz do zera z powieki. 

I tak jak pisałam aplikowałam na mokrą bazę i na wyschniętą. Trzy razy nabrałam cień na pędzel i kroplę bazy zaaplikowałam na niego. Nic to nie dało. Nałożyłam też cień palcem, a potem bazę wklepałam na cień (podobno ma to czynić cienie wodoodpornymi), w rezultacie kolor znikał równie szybko jak w pozostałych przypadkach. 

Muszę nadmienić, że aplikowałam bazę w połączeniu z cieniami MUR, ale i Astor, Wibo, Eveline, Avon, Mary Kay i Catrice.

Cieszy mnie jedynie fakt, że nie kosztowała dużo, ok. 13 zł.  

Liczyłam, że produkty tej samej marki będą ze sobą współgrać, niestety.

Wielki zawód. O ile ich cienie są cudowne, to ta baza jest bublem totalnym. Może to też wina mojej bardzo tłustej powieki, może tak, a może nie. Póki co tylko ArtDeco spisuje się u mnie dobrze. 

Pozdrawiam.

5 komentarzy :

  1. O tej bazie nie słyszałam wcześniej, aczkolwiek się nie skuszę na nią :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja mam właśnie bazę Artdeco i właśnie przy niej zostanę, rzadko maluję powieki, więc nie potrzeba mi nic innego. nie mam nawet zapędów aby coś nowego przetestować

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko co tłuste u mnie odpada. Nie cierpię tego uczucia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie słabizna :P Lubię bazę z ArtDeco :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania.
Cieszę się, że jesteście ze mną.
Nie bawię się we wspólną obserwację, obserwuję tylko blogi, które mi się podobają.
Dla mnie nie liczy się ilość a jakość:)
aha i nie spamujcie, zawsze staram się czytać wszystkich, którzy mnie odwiedzają.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka