Gdy rozmawialiśmy z partnerem o założeniu rodziny oboje tego chcieliśmy. Serio ja też. Gdy już byłam w ciąży z wypiekami na twarzy kupowałam gadżety, ubranka. Ile radości było gdy dowiedzieliśmy się, że będzie dziewczynka. Teściowa szalała z radości, bo sama urodziła dwóch chłopaków i siotry nie miała. Dziewczynka w rodzinie to było dla niej coś. Cieszyłam się serio.
Poród był trudny i bardzk bolesny choć 7 godzin na pierworódke to podobno ekspres. Od wszystkich słuszałam, że łatwo nie będzie, ale, że na poczatku niemowlak tylko je i śpi. U mnie ten czar prysł pierwszego dnia. Nie było spania ani bezproblemowego jedzenia. Oboje chodziliśmy z partnerem przez 7 miesięcy jak zombi. Sen 3-4 godziny na dobe. Pobódki i noszenie co 20-30 minut. Częste bóle brzucha i kolki. W 3 miesiącu kryzys wózkowy. Zerowe zainteresowanie grzechotkami i innymi zabawkami. Ugotowanie obiadu czy posprzątanie graniczyło z cudem.
Lekarz na wizycie mówił, że przejdzie, minie 6 miesięcy i dziecko jest inne. Minęło a lepiej wcale nie było. Nadal płacz i średnie zainteresowanie zabawkami. Zaczęłam za to zastanawiać się nad sobą. Zero czasu dla siebie, zero satysfakcji i przyjemności z bycia mamą. Nawet chwile uśmiechu i pogodnej buzi mnie nie cieszyły. Byłam ciągle zdenerwowana, zmęczona, brakowało mi sił. Najgorsze, że wsparcie bliskich niby było, ale wcale go nie czułam. Partner 12 godzin w pracy. Babcie pracujące. Jedynie w weekendy była chwila oddechu.
I tak jest do dziś. Mała raczkuje po całym domu. Średnio się bawi. Nie wiele rzeczy ją interesuje. W dzień nie śpi wcale. W nocy kilka kilkanaście razy trzeba wstawać. Od mamy usłyszałam nie raz, że takiego szoguna nie widziała i podziwia mnie za cierpliwość. Tyle tylko, że ja jej nie mam. Ciągle chodzę nabuzowana bez tabletek na uspokojenie i kubka melisy nie funkcjonuje. Wizualnie nie mogę patrzeć na siebie w lustrze. Z partnerem kłócimy się non stop o wszystko. A mnie brak już sił ze zmęczenia psychicznego i fizycznego. Mam czasami ochotę wstać i wyjść. Tak po prostu zamknąć za sobą drzwi.
Ja Ciebie podziwiam i też rozumiem. Moje dziecko też jest bardzo absorbujące, mąż w pracy, babcie poza zasięgiem. Syn, Dziś np. wstał o 6 rano, a poszedł spać o 22 , w tym o 23 mieliśmy pobudke i wrzask, nie wiadomo dlaczego?
OdpowiedzUsuńCóż - ja Cię nie zlinczuję... bo chociaż mam łatwiej i mnie moja córcia nie doświadcza aż tak bardzo jak Twoja Ciebie to i tak czasem mam jej dość i też najchętniej wyszłabym z domu i zamknęła za sobą drzwi na klucz! Myślę, że każda młoda mama ma chwile zwątpienia, ale potrzebujemy siły aby to przetrwać. Życzę Ci właśnie tej siły i cierpliwości!
OdpowiedzUsuńmacierzyństwo jest trudne dlatego ja nie zamierzam mieć dzieci. nigdy ich nie chciałam mieć. może nadjedzie taki moment, że wszystko w głowie mi się poprzestawia ale póki co mam 30 lat i jestem zajęta sobą.
OdpowiedzUsuńdokładnie takie podejście miałam parę lat temu, i chętnie bym do tego wróciła
UsuńMam takie chwile, że żałuje. Zwyczajnie chciałabym mieć czas tylko dla siebie.
Usuń