Internet jest zdradliwy- potwornie. Wielu
z nas myśli, że jest w nim anonimowymi. Na czacie siedzi 40 letni mężczyzna
podając się na trzynastolatka. Skąd my to znamy? Kampanie społeczne, które kują
nas w oczy od wielu lat przynoszą różne skutki. Jaką mamy pewność, że zocha 134
to faktycznie Zosia a tomi67 to nijaki Tomasz. Tego nie wiemy nigdy, chyba, że
znamy w realu osobę, która posługuje się konkretnym nickiem w sieci. Podobnie
jest na portalach randkowych i społecznościowych, których "misją"
jest swatanie ze sobą ludzi.
Miejsc w sieci do poznania miłości życia
jest wiele- od typowych portali randkowych do popularnych mediów
społecznościowych, które łączą ludzi. Ciężko jest w gąszczu ludzi i kłamstw
jakie można dostrzec w internecie zaufać, ba mało tego oddać swoje serce drugiej
osobie. Jednak są wśród nas osoby, które odnalazły miłość właśnie w sieci. I do
takich osób należę ja.
Nigdy nie sądziłam, że to może mnie
spotkać i w ogóle, że w taki sposób odnajdę swoje szczęście. A jednak:)
Wszystkim tym, że twierdzą, że takie związki to ściema mówię- to jest możliwe, trzeba tylko
trafić na odpowiednią osobę. Sposób
na zawarcie znajomości można rzec jak każdy inny. O ile korespondując ze sobą
wirtualnie wydaje nam się, że osoba, z którą wymieniamy poglądy jest kimś
wyjątkowym, o tyle w rzeczywistości prawda może nas zaboleć. Jednak czy w
prawdziwym życiu nie zdarzyło nam się odkryć, że prawda jest zupełnie inna.
Przyjaźnimy się z kimś od lat, a to właśnie ta osoba naraża nasze zaufanie na
szwank. Niejednokrotnie możemy się spotkać ze zranieniem wśród bliskich. W
świecie pikseli na prawdę można znaleźć swoją drugą połówkę.
Ja swojego obecnego narzeczonego poznałam
na jednym z portali powiedzmy randkowych. Napisał do mnie pierwszy, rozmowa się
w miarę kleiła. Okazało się, że dzieli nas zaledwie 30 km. Po dwóch dniach
wymieniliśmy się numerami telefonu, choć tak na prawdę na nic nie liczyłam. Aż
tu nagle ktoś dzwoni do mnie z obcego numeru- odbieram- a tam on:) Nie
widziałam go wcześniej, pisaliśmy ze sobą od 3-4 dni, a nasza pierwsza rozmowa
telefoniczna trwała 3,5 godziny! Nie mogliśmy się nagadać, nie była takiego
yyyyyyyy... gdzie brakuje tematu, słów. Miałam wrażenie, że rozmawiam z kimś
kogo znam od długich lat. Pierwsze spotkanie wyglądało podobnie. Nie mogliśmy
się nagadać. I następnie było kolejna, kolejne, a po 6 miesiącach
zamieszkaliśmy razem, bo nie mogliśmy bez siebie wytrzymać. Ta nasza miłość
trwa już ponad 3 lata:)
Czy się bałam tej pierwszej randki?
Cholernie. Wielokrotnie myślałam, czy zdjęcie, które widzę na ekranie to
faktycznie on? Głos wydawał się być młody, więc tu wyczułabym gdybym rozmawiała
ze znacznie starszym od siebie mężczyzną. Bałam się tego spotkania, reakcji.
Dlatego wybrałam publiczne miejsce, żeby było jak najwięcej potencjalnych
świadków. Nie zgodziłabym się na odludną knajpkę czy nie daj Boże na jego
mieszkanie. To zbyt wielkie ryzyko, tym bardziej, że to obcy człowiek. Szybko
się okazało, że mamy wiele wspólnego, a rozmowa brnęła do przodu nie patrząc na
zegarek. Po dwóch spotkaniach uświadomiłam sobie, że to chyba jest to.
Gdy komuś powiedziałam, że poznaliśmy się
przez internet, wiele osób mnie wyśmiało. Każdy twierdził, że w internecie
można tylko poznać zboczeńca, który napala się na laski. Koleżanka namawiała
mnie na imprezę w klubie, bo tylko tam według niej można było znaleźć fajnego
gościa. Nie zgodziłam się. W klubach wielu facetów jest pijanych i naćpanych, a
napaleńców, którzy chcą zaliczyć w toalecie dupeczkę też nie brakuje. Nie
potrzebowałam problemu. Chciałam spróbować sama. Nie sądziłam, że tak szybko mi
się uda i to tak celnie trafić swoją strzałą.
Gdyby ktoś mnie zapytał czy odważyłabym
się na to jeszcze raz- odpowiedziałabym tak. Owszem trzeba być ostrożnym, nie
można rzucać się w wir "uczucia" po jednym dniu czatu. Trzeba
kontrolować padające słowa, sprawdzać, czy ktoś pisze coś z sensem czy słucha
tego, że od nas usłyszał. Wiadomo można się sparzyć. Ja zanim trafiłam na
mojego księcia z bajki, miałam przyjemność pogadać i spotkać się z kilkoma
facetami. Wszystkim zależało tylko na tym by znaleźć dziewczynę do łóżka i do
zabawy. Nic więcej. Zwątpiłam czy jeszcze mi się uda i wtedy uśmiechnęło się do
mnie szczęście.
Miłość jest pięknym uczuciem, na które każdy z nas zasługuje. I tak na prawdę nie ma znaczenia gdzie poznamy tą drugą osobę, ważne, by okazała się ona szczera i kochała nas ponad wszystko.
Na koniec wyniki konkursu
Tonik Sylveco wygrywa Kate's Beautyland
Komentatorem maja zostaje Pani Lecter
Obie dziewczyny proszę o kontakt na maila kasdwaraz@gmail.com, na adres czekam 5 dni.
Buziaczki
znam wiele par poznanych przez internet i są ze sobą bardzo szczęśliwi, z pewnością trzeba być ostrożnym, ale szczęście można znaleźć wszędzie ;)
OdpowiedzUsuńInternet w tej materii okazuje się bardzo pomocny
Usuńo tak ważne aby miłość była szczera...
OdpowiedzUsuńto chyba podstawa
UsuńJa też mojego chłopaka poznałam przez internet, za parę dni stuknie nam 3 lata :)
OdpowiedzUsuńnam już niedługo 4 lata
Usuńteż ładnie :)
UsuńJa swojego też poznałam przez internet, a w tym roku stuknie nam 5 lat razem ;)
OdpowiedzUsuńsuper:)
UsuńInni sobie mogą mówić :) Moja przyjaciółka tak poznała męża ;)
OdpowiedzUsuńwidzę, że wiele par tak się poznało
UsuńMoja siostra swojego ukochanego też poznała przez internet, są razem już 5 lat, są po ślubie i mają ślicznego synka :) można poznać kogoś przez internet, tylko trzeba robić to z głową :)
OdpowiedzUsuńale fajnie, jednak tak jak mówisz trzeba to robić z głową
UsuńWiele osób poznaje się przez internet :) Ja swojego narzeczonego poznałam w dyskotece. Potem zaś bardzo dużo pisaliśmy przez internet właśnie do siebie.
OdpowiedzUsuńja właśnie nie znam wielu par, które tak się poznały
Usuńnie mam nic przeciw takim związkom poznanym przez internet :) gratki dla zwycięzcy
OdpowiedzUsuńja też nie, ale ryzyko zawsze jest
UsuńJa również znalazłam miłość przez internet :) Już od prawie 3 lat jesteśmy szczęśliwym małżeństwem z tym że mnie nie dzieliło 30 kilometrów ale ponad 550 i los chciał że musiałam się przeprowadzić taki kawał drogi. U mnie takie miłości to rodzinna sprawa :)
OdpowiedzUsuńło matko 550 km to strasznie dużo
UsuńTeż swojego obecnego chłopaka poznałam przez internet i cieszę się, że się poznaliśmy :)
OdpowiedzUsuńja też cieszę się, że myśmy się poznali
UsuńByłam użytkowniczką sieci jeszcze wtedy, gdy mało kto miał internet... wtedy kontakty międzyludzkie były mega, miało się poczucie że każdy każdego zna :) Szkoda, ze to już nie wróci, to był niesamowity klimat. I miłości i małżeństwa się zdarzały :D
OdpowiedzUsuńkiedyś chyba nie było tak natarczywie jak teraz
UsuńJa swojego jeszcze Narzeczonego - zostały 2 miesiące do ślubu - również poznałam przez Internet, jak się później okazało nie dzieliło nas 10-15km a 50 co i tak nie jest przerażające :). On jako pierwszy do mnie napisał i co prawda nie rozmawialiśmy ze sobą aż 3,5 godziny to jednak był zupełnie inny a niżeli wcześniej poznawani "panowie" :D Oczywiście bezpieczne, zaludnione miejsce to podstawa :) Razem ze sobą jesteśmy od ponad 3 lat.
OdpowiedzUsuńwidzę, że podobna historia do mojej.
UsuńNawet w internecie można poznać miłość swojego życia, wszystko jest możliwe :)
OdpowiedzUsuńdokładnie, nawet w internecie można znaleźć miłość życia
UsuńJa i mój chłopak również znamy się z internetu :) dzieliło nas 700 km, ja ze śląska tuż przy granicy czeskiej, on z kolei z zachodniopomorskiego. W marcu stuknęło nam 5 lat :) nie zamieniłabym go na nikogo innego :)
OdpowiedzUsuń700 km? strasznie daleko
UsuńOpowieść jak z książki ;) Gratulacje dla dziewczyn :)
OdpowiedzUsuńhaha może napisze
UsuńJa, co prawda, nie znam żadnej pary "z internetu" ale mój pięcioletni związek zaczął się dzieki temu wynalazkowi - bo byłam zbyt nieśmiała, by zagadać w realu... :D No cóż, nie narzekam! Nie ma znaczenia, kto i jak się poznał, jeśli są ze sobą szczęśliwi :)
OdpowiedzUsuńto prawda szczęście jest najważniejsze
Usuń"to jest możliwe, trzeba tylko trafić na odpowiednią osobę" - zgadzam się z tym.
OdpowiedzUsuńTak jak piszesz trzeba jednak uważać bardziej, bo różni są ludzie :)
ostrożności nigdy dość jednak można znaleźć miłość na całe życie
UsuńŚwietnie piszesz, ja jednak nie mam zaufania, kiedyś pisałam,poznawałam przez internet,ale bałam się,dlatego zrezygnowałam z tego.
OdpowiedzUsuńBardzo proszę o poklikanie w linki u mnie w poście,bardzo mi na tym zależy. Jeżeli poklikasz napisz,a ja się odwdzięczę.Jak chcesz weź udział w konkursie :)
http://martynencjatestuje.blogspot.com/2015/06/wishlist-konkurs.html
też się bałam, ale było dobrze
UsuńOkolo 3-4lat temu napisal do mnie jeden koles. Mialam wtedy chlopaka, wiec rozmawialismy zaledwie pare razy. W grudniu po tych paru latach przy butelce wina zalozylam z kuzynka konto na dosc dziwnym portalu spolecznosciowym. Wyswietlilo mi sie, ze mnie zaznaczyl serduszkiem (cos ala tinder xd) "kurcze, skad ja go kojarze?". Kuzynka do mnie, bym napisala. No coz, po butelce wina wcale nie musiala mnie dlugo namawiac :p. Dostalam wiadomosc "pamietasz mnie?" - nie pamietalam, dopiero po paru dniach rozmowy skojarzylam jedno zdjecie. Caly czas sie z tego smieje. Po miesiacu dlugich rozmow umowilismy sie do kina. Tu nie wykazalam sie rozsadkiem, bo bez problemu wsiadlam do jego auta :p. Dzieli nas tylko 15km! I mamy troche wspolnych znajomych. Jeszcze.nigdy sie z nikim tak nie dogadywalam :p.
OdpowiedzUsuńpiękna historia i życzę szczęścia
UsuńWiesz co ja swojego poznałam podobie ;-) teraz jesteśmy też 3 lata i nie narzekam, to mega czuły i inteligentny chłopak. trzeba na prwde poszukac a miłość przyjdzie sama
OdpowiedzUsuńdokładnie, a miłość czyha tuż za rogiem:)
UsuńGratulację dla dziewczyn!
OdpowiedzUsuńJa i Pan Mysz poznaliśmy się na GG... Zawsze korzystał z komunikatora o statusie niewidocznym, bo nie lubił, gdy przeszkadzali mu nieznajomi. A ja nigdy nie zaczepiałam nieznajomych... Pewnego dnia chciał wysłać plik wujkowi, więc dosłownie przez minutkę zmienił status na dostępny... I właśnie w tej minutce pomyślałam sobie - a kliknę z nudów do pierwszego lepszego numeru na świecie, który mi się losowo wyświetli... I kliknęłam.... Dziś jesteśmy małżeństwem, wychowujemy Małego Mysza, opiekujemy się kilkoma futrzakami i urządzamy własne mieszkanko :)
OdpowiedzUsuń