2015/08/18

0177 5 błędów, które popełniają dziewczyny przy odchudzaniu- w tym ja


Każda z nas chce być szczupła, każda z nas nie raz i nie dwa się odchudzała. Czasami tak jest, że wydaje nam się, że waga powinna spadać, a ona nie drgnie. Dlaczego? Bo popełniamy błędy. Kiedyś udało mi się schudnąć 13 kg. Byłam mega dumna. Jednak skończyło się bólami trzustki i lekami i ostatecznie jojo. Dlaczego? Bo robiłam coś źle! 

Jakie są najczęstsze błędy w odchudzaniu?




1. Magiczne suplementy diety odchudzą cię od tak!!

Jeśli uwierzyłaś, że tabletka może odchudzić to witaj w klubie. Kiedyś też tak myślałam. Serio. Potem gdy zaczęłam być bardziej świadoma zadałam sobie sprawę, że to zwyczajnie niemożliwe. Tabletki, suplementy mogą jedynie i co najwyżej dostarczyć jakiś witamin i mikroelementów (sztucznych) dzięki którym poprawi nam się trochę metabolizm albo jak w przypadku chromu spowoduje, że mniej będzie nam się chciało jeść. Tabletka nie sprawi, że przy codziennym połykaniu po tygodniu z rozmiaru 42 spadniemy do 36! Nawet katorżniczymi ćwiczeniami tego nie zrobimy i nie zdziałamy cudu. Do tego trzeba wytrwałości i cierpliwości. Osobiście jestem przeciwnikiem suplementacji sztucznej. Owszem jest wygodna wystarczy kupić prochy w aptece, co jest dużo łatwiejsze niż szukanie w necie przepisów z udziałem szpinaku czy brokuła i jeszcze gotowanie. Wygoda. Jednak jeśli wierzycie, że po łykaniu tabletek kilogramy same zaczną spadać, to jesteście jedynie skuszeni reklamą. Mało tego możecie tą chemią zrobić sobie krzywdę Wystarczy sobie przypomnieć sprawę młodej dziewczyny, która kupiła w internecie środek odchudzający z właściwościami rozgrzewającymi i co- UGOTOWAŁA SIĘ OD ŚRODKA. Jeśli już z łykać jakieś prochy, to tylko pod kontrolą lekarza.


2. Zrobię sobie głodówkę to szybciej schudnę:)

Głodowałaś? Witaj w klubie. Ja potrafiłam 3-4 dni jechać na zielonej herbacie i wodzie. Jaki efekt? Bóle głowy, biegunka, nudności, ospałość i straszne bóle żołądka gdy już wzięłam coś do ust. Czy było warto? Ani trochę. Niestety wiele dziewczyn myśli, że jak nie będzie jadło to schudnie. Nic bardziej mylnego. Organizm gdy czuje braki pożywienia zaczyna nie spalać a MAGAZYNOWAĆ. Efekt jest odwrotny od zamierzonego. Owszem gdyby tak nie jeść z 2 miesiące to by się może przyzwyczaił i zaczął spalać, ale do cholery KTO WYTRZYMA BEZ JEDZENIA 2 MIESIĄCE. Zamiast się głodzić trzeba po prostu jeść mniejsze porcje, za to częściej. Organizm wtedy wie, że choć zjadł nie wiele, to za chwile dostanie kolejną porcję. Do tego oczywiście ruch. Bynajmniej mniej za to często, a nie zupełnie nic. Owszem lekarze mówią, że jednodniowa głodówka jeszcze nikomu nie zaszkodziła, że w jakiś sposób nawet pozytywnie wpływa na organizm, ale nie kilkudniowa.

3. Nie jedzenie po 18 to podstawa

A guzik prawda. Powinno się nie jeść 3 godziny przed snem. Tak deklarują dietetycy. Nie wiem skąd wzięła się ta 18, przecież nie każdy z nas chodzi spać o 21. Głównie chodzi w tym o to, że organizm podczas snu ma skupić się na odpoczynku i regeneracji a nie na trawieniu i spalaniu. Jeśli stosujesz się do zasady nie jedzenia po 18, a idziesz spać o godzinie 24, to z pewnością o godzinie 22- 23 przyciśnie cię głód. I co przed snem atak na lodówkę? Przemiana materii spada, człowiek robi się wtedy senny. A w nocy zamiast spać twój żołądek będzie mielił i mielił, żeby rano obudzić cię z potężnym ssaniem, jakbyś rok nie jadła. Wiele razy nacięłam się na to, że atakowałam lodówkę późnym wieczorem. Siedziałam do późna, kolacji nie jadła i koło 22 już mi zaburczało w brzuchu. Wytrzymałam raz czy drugi, ale za trzecim polazłam do lodówki, żeby zrobić sobie tosty z serem i toną ketchupu. Faktycznie zdrowo i nisko kalorycznie. Tak nie można. Wszystko trzeba robić z głową i umiarem. Katowanie też nic nie da, a obżeranie po nocach jest jeszcze gorsze. Dlatego nie do 18 a na 3 godziny przed snem.

4. Stosuję taką dietę o jakiej pisze prasa i mówią psiapsiółki

To chyba jedna z tendencji ostatniego czasu. Odchudzanie dietami gwiazd, kolorowej prasy i koleżanek. Problem leży jednak w tym, że każdy ludzki organizm jest inny. Każdy z nas ma inne zapotrzebowania na składniki mineralne (chodzi mi o ilości) mamy różne grupy krwi, schorzenia i deficyty wewnętrzne, alergie, składniki, których nie przyswajamy lub robimy to słabiej. Często jednak kopiujemy diety z gazet lub znajomych widząc rezultaty lub krzyczące hasła z artykułów. I wiecie co? Ja poległam na bardzo znanej kilka lat temu diecie białkowej. To był szał jakieś 4 lata temu. Dieta Duckana. Nawet kupiłam sobie taką książeczkę z zasadami i przepisami. No i co? Odchudzałam się. Jadłam dużo jogurtów, serów i kurczaka, warzywa. Waga po 2 miesiącach mocno poleciała. Schudłam ogólnie 13 kg. Zaczęłam też ćwiczyć. Piłam hektolitry wody. Wyeliminowałam z diety większość węglowodanów. Po 6 miesiącach zrozumiałam, że coś jest nie tak. Co chwilę bolało mnie w boku, miałam silne wzdęcia, biegunki i ogólnie źle się czułam. Poszłam do lekarza, zrobiłam badania. Okazało się, że moje enzymy trzustki i wątroby są w kiepskim stanie. Laboratoryjne podstawowe badania miałam średnie, w moczu było wiele nieprawidłowości. Dostałam leki i miałam kategorycznie odstawić ten nadmiar białka i zacząć jeść wszystko w mniejszych ilościach. Początkowo było ciężko, ale organizm wrócił do normy, wyniki się poprawiły. Waga wróciła. Niestety. Dlatego jak wiecznie trąbią a to dieta taka sraka i inna to mam do tego duży dystans. Uważam, że trzeba to poważnie przemyśleć, a najlepiej skonsultować się z fachowcem. Jednak moim zdaniem najlepsza jest dieta MŻ czyli mniej żreć:) Nikomu nie zaszkodzi.


5. Wyrzuć z diety to co złe na zawsze czyli ziemniaki, jasny chleb i wiele innych

Tylko, że w tych ziemniakach jest np. cenny błonnik. Odstawienie kategoryczne wszystkich produktów będących "złem" w wielu dietach nie jest niczym dobrym moim zdaniem. Pozbawiamy organizm wtedy wartości odżywczych jakie za sobą niosły. Oduczamy go smaku i zapachu. Nikt nie powiedział, że ziemniaki czy jasny chleb to takie mega zło. Każdy mówi, że to zło w dużych ilościach. A zatem wielki kopiasty talerz ziemniaków z tłustym sosem to zbrodnia, ale dwie łyżki ziemniaczków z surówką i kawałkiem gotowanego kurczaka cię nie zabije. Moim zdaniem nie można wyrzucać produktów z diety tak na amen. Trzeba je ograniczać! Jeśli zawsze zjadasz na śniadanie 4 kromki białego chleba, zjadaj 2, albo 2 białego i 2 ciemnego. To już jest inaczej. Nie pozwól, by twój organizm zapomniał, że jakiś produkt istnieje. Nie można się w diecie katować, nie wiadomo jak wręcz zabijać. Oczywiście nie można sobie też zbytnio folgować czyli dziś nic nie jem, a jutro idę na 4 hamburgery! Ogranicz a nie wyrzucaj, zastępuj, wymieniaj, dodawaj, urozmaicaj. Pozwól by twój organizm zjadał mniej a często różnych produktów. takie jest moje zdanie.

Możecie się nie zgadzać tak jak ja mam mieć prawo własne zdanie. Przetestowałam to na sobie i trochę wiem co mówię.

Czekam na wasze opinie.

30 komentarzy :

  1. Zgadzam się z Tobą punkt 3 i 4, również przerabiałam i nie przyniósł efektu jakiego bym oczekiwała. Szczególnie punkt 3 był dla mnie totalnym nie wypałem jestem osobą która chodzi późno spać bo zazwyczaj ok. 24 albo i później, więc dlatego zamiast spokojnie usnąć mi burczało w brzuchu i ze spania były nici. U mnie jeszcze nie sprawdziły się podsyłane np. przez koleżankę znalezione na internecie plany treningowe, jej pomogły wysmuklić nogi, a w moim przypadku rozbudowały się mięśni i tylko zwiększył obwód. Teraz już wiem czego mój organizm potrzebuje i dzięki temu jestem świadoma w swoich kolejnych działaniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie diety od koleżanek to również była porażka

      Usuń
  2. Świetny post! Ja od miesiąca ćwiczę. Zmobilizowałam się!!! Lubię jeść dobroci, choć jem mało i raczej nieregularnie- błąd! Jednak nie umiem się jakoś przestawić. Kiedyś stosowałam dietę Dukana, 2 tygodnie wytrzymałam, a potem się wkurzyłam bo byłam wiecznie głodna (mój brat się ze mnie śmiał, że powinnam przejść na 2 diety skoro jedną się nie najadam:) )Nie wiem w sumie po co się kiedyś odchudzałam, ważyłam mało. Dużo mniej niż teraz kiedy jestem po porodzie (2 lata miną zaraz a ja dopiero teraz się za siebie wzięłam). Miesiąc temu wzięłam się za ćwiczenia. Nie ma diety! Zrezygnowałam ze słodkości i innych kalorycznych przekąsek. Ćwiczę po 40-60 minut dziennie z Mel B lub ćwiczenia z piłką fitness. Na początku była słynna Ewa, ale strasznie mnie bolały kolana po jej ćwiczeniach. Ból był nie do zniesienia, zwłaszcza rano! Nie mogłam wstać z łóżka. Poczytałam, że problem ten ma wiele innych dziewczyn, więc z niej zrezygnowałam. Tak czy siak, poszło mi jakieś 4 kg. przez ten miesiąc. To chyba nieźle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie problem z motywacją jest ogromy, jestem strasznym leniem

      Usuń
  3. W swoim życiu zrzuciłam ponad 25 kg i podpisuję się pod tym wszystkim!

    OdpowiedzUsuń
  4. Od czasu szczęśliwego zakończenia drugiej ciazy za żadne skarby swiata nie potrafię wrócić do dawnej wagi. Nowej - nie potrafię zaakceptować, niestety. Zastosowałam kiedyś dietę Alevo czy jakos tak. Takie zupki obrzydliwe do nabycia w Rossie. O mamusiu. Schudłam rzeczywiscie. Odstawiłam. Przez pol roku było w miare.... Przez pol roku:( a potem katastrofa:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alevo słyszałam, że działa, ale nie chciałabym się tak truć

      Usuń
  5. A ja uważam, że we wszystkim trzeba zachować zdrowy rozsądek. Na studiach miałam przedmiot "żywienie" i zapamiętałam jak prowadzący mówił, że każda dieta ma w sobie jakiś mankament. Najważniejsze wg mnie to zdrowe odżywianie. Trzeba podchodzić do wszystkiego z głową i z umiarem :) Zdrowe odżywianie + ćwiczenia i aktywność fizyczna = zgrabna sylwetka i zdrowie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, najlepiej zdrowo się odżywiać i ruszać

      Usuń
  6. Z tym niejedzeniem czy głodówką to święta prawda!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ech, ja sama nie poddawałam się nigdy diecie, ale faktycznie drażni mnie fakt zrzucania niepowodzeń diety na ziemniaki :P

    Dołączam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo przydatny post. Też kiedyś byłam na Duckanie i do tej pory nienawidzę serka wiejskiego, a jajka mogę jeść tylko raz na czas! Oczywiście schudłam wtedy sporo i szybko, ale jeszcze szybciej to do mnie wróciło.
    Aktualnie ćwiczę na siłowni przynajmniej 2 razy w tygodniu, wszystko pod kontrolą trenera personalnego i mam dietę przez niego rozpisaną, która dopasowana jest do mojego stylu życia, wagi i wieku oraz celu, jaki mam osiągnąć. Wiem, że jak już do tego dojdzie, nie zrezygnuję z siłowni, a może tylko delikatnie więcej będę sobie pozwalała w kwestii jedzenia. W tym momencie jestem w najgorszym stanie, w jakim byłam w ciągu całego życia i nie mam zamiaru się na to godzić tylko zrzucić i cieszyć się życiem i ENERGIĄ!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja nie jadłam już po 18 i głós mnie nie przyszpilał :P

    OdpowiedzUsuń
  10. nigdy nie stosowałam żadnej diety, jak już się odchudzałam to odrzucałam tylko słodycze i więcej ruchu

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja nie jem po 18 i nie czuję głodu. Mój organizm już się przyzwyczaił do tego :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Najlepsza dieta to diet MŻ - mniej żreć :P Kilka posiłków w mniejszych ilościach i 3h przed snem się nie objeść :)

    OdpowiedzUsuń
  13. wiesz niby wszysy zasady znają ale jak przychodzi co do czego to i tak wymyślają własne teorie spiskowe ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Na temat diet się nie wypowiadam, bo nie stosuję, ale powinnam :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Stosuję suplementy ale dla mnie to dodatek, wiem, że mogą mi w jakiś sposób pomóc ale nie zrobią za mnie całej roboty. Pozostałych „błędów” nie popełniam. Zawsze moja dieta jest urozmaicona i nigdy nie chodzę głodna, nawet jeśli w środku nocy chce mi się jeść to bez skrępowania otwieram lodówkę.

    OdpowiedzUsuń
  16. dla mnie największy błąd jaki moje koleżanki odchudzające się robią to niejedzenie śniadań...

    OdpowiedzUsuń
  17. Akurat żaden z tych błędów mnie nie dotyczy, ale u mnie wszystko jest kwestią braku ruchu :(

    OdpowiedzUsuń
  18. Zgadzam się z Tobą w całości, dodałbym jeszcze: brak jedzenia śniadania i picie zbyt małej ilości wody :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Przyznam szczerze, że tak stricte się nigdy nie odchudzałam z wyjątkiem jakiś sytuacji kiedy chciałam schudnąć np. 2 kilo, ale ja z kolei wierzyłam w odchudzające herbatki, hahaha :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja próbowałam nie jeść po 18... nie da się! Może dlatego, że spać chodzę gdzieś w okolicach 2. Za to ze śniadaniem śmiało mogłabym poczekać do południa. Jedzenie ostatniego posiłku 3 godziny przed snem jest do zaakceptowania. Ja ogólnie należę do tych o słabej woli, więc diety zupełnie mi nie wychodzą. No i jestem cukroholiczką :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Szczerze to ja w te suplementy nigdy nie wierzyłam a co do głodówek nie raz próbowałam ale stwierdziałam że to nie ma sensu i zamieniłam na trening i zdrowe odżywianie to jest droga do sukcesu :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zgadzam się w 100% z tym co piszesz ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania.
Cieszę się, że jesteście ze mną.
Nie bawię się we wspólną obserwację, obserwuję tylko blogi, które mi się podobają.
Dla mnie nie liczy się ilość a jakość:)
aha i nie spamujcie, zawsze staram się czytać wszystkich, którzy mnie odwiedzają.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka