2014/08/29

0040 moje zasady dotyczące zakupów w SH+kilka ostatnich zdobyczy



Tym razem coś o lumpkach, wiem dawno nic nie było:)

Zacznijmy od tego, że ja Ruda Kaśka nie kupuję w zasadzie nic oprócz bielizny i butów w sklepach sieciówkowa, no namowych. 95% mojej szafy to lumpki lub prezenty od mamy i chłopaka (nowe ciuszki).

W Lumpkach najbardziej rajcuje mnie niska cena i fakt, że są one niepowtarzalne, często marki niedostępne w Polsce, albo pojedyncze egzemplarze. Jenak mam swoje zasady, którymi się kieruję przy grzebaniu:)



1. Nie biorę bo to za 1 zł- i co z tego, że za 1 zł skoro to rozciągnięty sweterek nie nadający się do użytku. Jeśli to rzecz ciekawa, modna, fajna to oczywiście ląduje w koszu:)

2. I co z tego, że Zara?- nie patrzę na metkę, liczy się dla mnie wygląd, jakoś, stan ciucha. Metki i tak nie widać. Zara czy nie Zara jak mi się nie podoba to nie biorę:)

3. Od razu patrzę na kolor i teksturę- najczęściej wzrokowo obczajam wieszaki pod kontem fajnego koloru, wzoru, jak mi się coś rzuci w oczy oglądam. Gdybym miała zdejmować każdego ciucha dnia by mi nie starczyło.

4. Nie zostawiam własnych rzeczy na wierzchu- nie raz mi się zdarzyło, że ktoś czaił się na moją torebkę czy odzież wierzchnią, a ile razy byłam świadkiem jak ktoś przymierzał coś odłożył na bok własnego ciucha i ktoś drugi "cap" :)

5. Spory zapas gotówki w portfelu- tak naprawdę nie wiem co mnie spotka. Może trafię jedną rzecz może 20. Muszę być finansowo przygotowana na te 20 w razie W. Najczęściej idąc na lumpki mam 50-100 zł w portfelu, z czego wydam jakiś ułamek z tego albo i nic.

6. Nie nastawiam się na nic konkretnego- idę po sukienkę w kwiatki, a tam wysyp jeansów i koszul. Nigdy nie ma tak, a jak już się zdarza to rzadko, że trafimy to czego szukamy. Trzeba brać co jest pod warunkiem, że jest na nas dobre i się podoba.

7. Szmaciana torba w pogotowiu- u mnie w lumpkach często nie mają reklamówek ani worków. Jak nie przyjdziesz z własnym to bierzesz pod pachę, więc zawsze mam szmaciankę ze sobą.

8. Nie przymierzam- jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło przymierzać, może dlatego, że zawsze zanim ubiorę piorę. patrzę na oko, wiem gdzie mam więcej a gdzie mniej i czy będzie dobre. Jak za małe daje siostrze mamy podobny gust a jest szczuplejsza ode mnie.

9. Rezerwuje sobie czas- w lumpku trzeba spędzić dłuższy czas, nie da się wszystkiego zobaczyć w 20 minut, no chyba że są już resztki

10. Górna granica- ustaliłam sobie górną granicę jaką jestem w stanie dać za używanego ciucha i jest nią 10 zł! Jeśli coś kosztuje więcej nie kupuję, chyba, że bardzooo mi się podoba to się zastanawiam. Nie opłaca się dawać 30 zł za bluzkę, bo za tą cenę kupię nową na przecenie.

11. Coś mi się podoba, od razu do koszyka- nie ma co odwieszać i potem do tego wracać, bo wtedy już tego nie będzie. Podoba się- od razu przerzucam przez ramię albo wrzucam do koszyka, potem się zastanawiam i ewentualnie odwieszam.

12. Piękne, ale za duże/za małe- często się tak zdarza. Jeśli coś jest ładne, tanie i niezniszczone, ale na małe czy za duże wezmę. Albo obdaruję siostrę albo mam, czasami wymienię na vinted.pl lub szafa.pl na coś innego. Jeśli jest za duże czasami też zmniejszam.

13.  Zerkam na uszkodzenia- gdy już capnę coś do koszyka, z boku oglądam każdą rzecz  pod kątem plam, dziur, kompletu guzików, sprawności zamka. Co się wypierze i ze szyje to spoko. Gorzej gdy bluzka nie warta jest dokupowania nowych guzików czy wymiany zamka u krawcowej. Jeśli dziury i plamy oceniam słabo, odwieszam, szmaty nawet do chodzenia "po domu" są mi zbędne. 



I to by było chyba tyle:)

A teraz kilka zdjęć- jakość jest kiepska, robiłam telefonem pod słońce za wszystkie te rzeczy zapłaciłam 20 zł, wiec chyba się opłacało. Mogą wam się nie podobać, ale mnie podobają się bardzo i jestem z nich dumna:)












2014/08/28

0039 nominacja do Liebster award





Hej, dostałam nominację od Agii eN z bloga kociołek-rozmaitości.blogspot.com



Nominacja Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera  w ramach uznania
za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie
obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody,

należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała.

Następnie ty nominujesz 11 osób, informujesz ich o tym oraz zadajesz im 11 pytań.

Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.

Tak więc zaczynam:


Najbardziej i....
 
hmm ciężko tu coś dopisać, ale najbardziej i najmocniej kocham swojego R:)

....najmniej udany zakup?

Jest ich wiele, często trafiam na buble, ale ostatnio najmniej udany zakup to micel z Garniera:(

Ulubiony kolor, i pierwsze z nim skojarzenie?

Zielony- łąka, słońce i relaks na kocyku

Nie wyjdziesz z domu bez...?

Mojego smartfona- korzystam z wielu aplikacji, jest mi niezbędny do funkcjonowania

Ile czasu dziennie spędzasz w sieci?

8 godzin w pracy i jakieś 3-4 w domu razem 12:) 

Co najbardziej lubisz w blogowaniu?

Świadomość, że ktoś mnie czyta  oraz możliwość poznawania nowych produktów, opinii


Kogo podziwiasz i za co?

Pewną mieszkankę mojego miasta Elę Wojdyłę. Jest amazonką, założyła Stowarzyszenie pomagające kobietą takim jak ona, wspiera chorych na raka, organizuje zbiórki pieniędzy, akcje i badania. Niedawno okazało się, że po 7 latach ma nawrót choroby i przerzuty prawdopodobnie do kości. Mimo to nadal działa na ile może, uśmiech nie schodzi z jej twarzy. Nie poddaje się a swoją pozytywną energią zaraża inne kobiety:)

Fast food czy zdrowa żywność?

Zdecydowanie Fast Foody:)

Najlepszy sposób na poprawę humoru to...?


Znalezienie w SH fajnych ciuchów dla siebie i dla siostry:)

Nocny marek czy ranny ptaszek?


Ani to ani to. Raczej wcześnie chodzę spać i lubię drzemać do 12:) Śpię strasznie długo. Jednak do pracy chodzę na 7 i nigdy nie zaspałam:)

Wymarzona podróż - gdzie się wybierzesz?


Hiszpania- jestem zafascynowana językiem, kulturą i jedzeniem. Może w przyszłym roku się spełni. 




Kogo nominuję:

http://orientalmeat.blogspot.com
http://karolowa21.blogspot.com
http://poza-nawiasem.blogspot.com
http://mojmalyswiat1.blogspot.com
http://maartynaa130.blogspot.com
http://pinaakolaadaa.blogspot.com
http://modaistylkikusi.blogspot.com
http://wendysnook.blogspot.com
http://kosmetyczna-obsesja.blogspot.com
http://parechwilumnie.blogspot.com
http://daaisyk.blogspot.com


A oto moje 11 pytań:

  1. Ukochana piosenka z którą mam wspomnienia to...
  2. Gdy byłam dzieckiem marzyłam, żeby być....
  3. Mogłabym jeść bez końca...
  4. Budyń czy kisiel?
  5. Nigdy w życiu nie zrobiłabym...
  6. Testowanie kosmetyków to dla mnie...
  7. Lato czy zima?
  8. Ciuch (rodzaj, wzór, fason lub trend) który jest dla mnie kiczem...
  9. Kosmetyk o którym marzę....
  10. Boję się gdy...
  11. Miłość jest dla mnie...

 Jestem ciekawa odpowiedzi:)

2014/08/27

0038 Gra o tron czyli serial, który mnie zachwycił



Witajcie:)

Przypominam o rozdaniu --------------->

Jak wam się podoba nowy wygląd bloga? Mnie się podoba, ale to jeszcze nie to, co bym chciała, próbuję cały czas. 

Dziś chciałam napisać o serialu, który podbił moje serce, choć byłam sceptyczna na samym początku. A mowa tu o Grze o tron. 




Opis z internetu:

Większość głównych wątków historii rozgrywa się w Siedmiu Królestwach, państwie zajmującym bardzo dużą część podłużnego kontynentu Westeros. Rozciąga się on od położonego na południu słonecznego Dorne, aż po mieszczący się na dalekiej i zimnej północy Mur, i znajdujący się za nim kraj zamieszkany przez dzikie plemiona i inne nieprzyjazne stworzenia.
Od kilkunastu lat, kiedy to po buncie Roberta Baratheona, Aerys II Targaryen („Szalony Król”), został obalony, w Siedmiu Królestwach panuje pokój. Nagle umiera jednak królewski namiestnik – Jon Arryn. Władający państwem Robert udaje się na północ, aby mianować swym nowym namiestnikiem przyjaciela z młodości i najwierniejszego sojusznika z czasów buntu przeciw Aerysowi, Eddarda „Neda” Starka.
Fabuła pierwszego sezonu serialu ukazuje głównie właśnie losy Neda Starka, lorda władającego tzw. Północą z twierdzy Winterfell, oraz jego rodziny; Catelyn, jego żony z rodu Tullych oraz ich dzieci: Robba, najstarszego syna i prawowitego dziedzica Winterfell; Sansy, urodziwej córki, marzącej o zostaniu wielką damą; Aryi, często zapominającej o szlachetnym pochodzeniu na rzecz zabaw z niżej urodzonymi przyjaciółmi; Brana, pasjonata wspinaczki, który chce zostać wielkim rycerzem; oraz najmłodszego z rodzeństwa Rickona; a także Jona Snowa, nieślubnego syna Eddarda.
Jon wstępuje do Nocnej Straży, starożytnego bractwa strzegącego wielkiego Muru, oddzielającego Siedem Królestw od tajemniczej krainy wiecznej zimy. Bran nieumyślnie, podczas jednej ze wspinaczek po murach zamkowych, odkrywa w jednej z wież oddających się stosunkowi seksualnemu Cersei Lannister, żonę króla, i jej brata, Jaimego, który zabijając Aerysa zyskał sobie przydomek „Królobójcy”. Jaime wypycha Brana z wieży, chłopak unika śmierci, tracąc jednak, w wyniku upadku, władzę w nogach.
Ned, mimo wątpliwości, dochowuje wierności Robertowi i wraca z nim do Królewskiej Przystani, zabierając ze sobą Sansę i Aryę. W stolicy czeka na nich wiele niebezpieczeństw, a największym zagrożeniem okazuje się być pragnący zagarnięcia władzy dla siebie ród Lannisterów.
Równocześnie za Wąskim Morzem, na kontynencie Essos, dwoje wygnańców – Viserys Targaryen i jego siostra Daenerys, najmłodsze dzieci Aerysa, planują powrót do Westeros i ponowne przejęcie rządów. Rozpoczyna się gra o tron.

















Moja opinia:

 Zacznijmy od tego, że jest to serial kostiumowo historyczny na podstawie znanej Sagi. Zaraził mnie nim mój chłopak. Początkowo nie byłam przekonana, bo nie lubię kostiumowych filmów ani seriali, ale dałam się namówić. Pierwsze odcinki mnie nie zachęcały, jest dużo scen gwałtów, seksu, walk i krwi. Jednak z każdym odcinkiem jest tego coraz mniej i fabuła jest bardziej przygodowa niż erotyczno wojenna. Aktorzy moim zdaniem fajnie dobrani. Książek nie czytałam więc nie mam porównania czy serial odzwierciedla treść pisaną. Jednak akcja toczy się wokół walki o tron po śmierci tzw. "Szalonego króla". Przywódcy rodów walczą w wojnie o władanie nad piękną krainą. Pierwsze co mnie urzekło to muzyka z czołówki, która jest cudowna. Bardzo melodyjna i liryczna. Serial jest stworzony na naprawdę wysokim poziomie, piękne kostiumy, zamki, plenery. Poruszane są też trudne wątki np. homoseksualizmu w tamtych dawnych czasach czy dla odmiany miłości brata do siostry:) Prawie w każdym odcinku ktoś z "głównych" bohaterów ginie. Śmierci są przeróżne. Trzeba się przygotować na makabryczne widoki, hektolitry krwi i flaki na wierzchu.

Moją ulubioną postacią jest blond włosa młoda księżniczka Daenerys. Piękna aktorka i cudowna postać. Uchodzi za sprawiedliwą, wyrozumiałą i kochającą panującą. Jest matką smoków, a więc w serialu można zobaczyć i latające stwory. Jej postępowanie nie zawsze jest dobre, ale intencje szczere. Czasami niestety jest zbyt naiwna i wierzy w dobroć innych, co nie wychodzi jej to na dobre.

Fajnie ogląda się ten serial, z każdym odcinkiem bardziej wciąga, a koniec 4 serii był dla mnie ciosem, bo chciałam więcej i więcej. Serii jak na razie było 4 każda po 10 odcinków, a każdy liczy ok 50 minut.


Polecam wszystkim:)

2014/08/25

0037 Deser z brzoskwiniami



Tym razem pokaże wam deser jaki przygotowałam jako niespodziankę dla mojego łasucha:)

  • 1/2 puszki brzoskwiń
  • 1 serek maskarpone np. z Biedronki
  • 1 paczka ciemnych ciasteczek np. Petitków
  • 2 łyżeczki cukru

ot tyle składników

Brzoskwinie zblendowałam na gęsty mus. Serek w temperaturze pokojowej wymieszałam z cukrem, żeby nie był mdły. Ciastka pokruszyłam, ale nie ma pył, tylko na większe kawałki.

Układałam warstwami w szklankach

ciastka
serek
brzostwinie
ciastka
serek
brzoskwinie

I do lodówki na 2-3 godziny:)


Smacznego



2014/08/23

0036 masło do ciało Isana



Tym razem chciałam wam pokazać masło do ciała z Isany. Nie zraziłam się tym szamponem do czerwonych włosów, doszłam do wniosku, że jeden kosmetyk nie może zadecydować o tym, czy lubię jakąś markę czy nie. Będąc niedawno w Rossmanie, zauważyłam je i od razu capnęłam do koszyka. U którejś dziewczyny o nim czytałam, dlatego postanowiłam przetestować, bo smarowidło było mi potrzebne.

Masełko prezentuje się tak:



Dziś posiłkuję się zdjęciami z internetu, bo mój aparat padł



Od producenta:







Skład:

Aqua, Glycerin, Glyceryl Stearate SE, Ethylexyl Stearate, Cocos Nucifera Oil, Butylene Glycol, Cetyl Alcohol, Butyrospermum Parkii Butter, Panthenol, Copernicia Cerifera Cera, Theobroma Cacao Butter, Sodium Cetearyl Sulfate, Parfum, Isopropyl Palmitate, Carbomer, Phenoxyethanol, Tocopheryl Acetate, Sodium Hydroxide, Ethylhexylglycerin, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Benzyl Alcohol, Benzyl Benzoate, Coumarin.


Na składzie się nie znam zupełnie, zostawiam do oceny bardziej wykształconym 

Moja opinia:

Masło w plastikowym zakręcanym słoiku, 500 ml, a więc sporo. Szczelnie zamknięte sreberkiem. Po otwarciu pierwsze co nas powali to ZAPACH. Obłędnie kakaowo migdałowe cudo. Ja zakochałam się bez reszty. Może dla niektórych być zbyt ciężki, szczególnie jak ktoś preferuje cytrusowe zapachy. Masło jest gęste, ale jest nie tak zbite jak powinny być masła, raczej to gęsty krem. Kolor jasny beż. Mega wydajne. Wystarczy niewielka ilość, żeby skóra była pokryta w całości. Ja używam go od 2 tygodni co dzień po prysznicu na całe ciało. Nie widać jego braku. Moja skóra po nim jest miękka i ładnie nawilżona. Nawet zauważyłam jakby troszkę się ujędrniła. Nawilżenie podbija fakt, że nie wycieram się ręcznikiem do suchości, w kontakcie z wodą fajnie działa. Nie zostawia filmu i tłustej powłoki. Szybko się wchłania. A zapach utrzymuje się do rana:) Czego chcieć więcej. Zdaję sobie sprawę, że jest wiele lepszych masełek np. z Perfekty czy Bielendy. Jednak ja jestem zachwycona tym masłem, Isana mnie zaskoczyła pozytywnie. 



No i ta cena- ja kupiłam za 7,99 a starczy chyba na rok



Moja ocena 10/10 

2014/08/21

0035 Calzone



Dziś chciałam się z wami podzielić przepisem na Calzone, czyli pierogi z ciasta drożdżowego z dowolnym nadzieniem. Można do nich wsadzić dosłownie wszystko. Ja ostatnio robiłam z mięskiem mielonym i serem, ale wielokrotnie już np. ze szpinakiem i fetą albo kurczakiem i serem:)

A oto przepis

  • 150 ml wody
  • 20 g drożdży 
  • szczypta cukru
  • 350 dag mąki
  • 1 jajko
  • szczypta soli
  • przyprawy np. curry, zioła
  • 2 łyżki oleju

Wodę, cukier i drożdże wymieszać w szklance. Mąkę, jajko, sól, przyprawy i olej zaaplikować do miski, po chwili wlać płynne drożdże. Wyrobić ciasto, co trwa chwilę. Zostawić w misce na 30 min pod ściereczką. Po 30 min wyrobić jeszcze raz i na 10 min pod ścierkę. W tym czasie przygotować cobie farsz.

U mnie ostatnio farsz

  • 300 dag sera żółtego
  • 40 dag mięsa mielonego

Mięso podsmażyłam wcześniej!!

Z wyrobionego cista wydzielić albo jeden czy dwa duże pierogi albo kilka małych. Ja najczęściej dzielę to na 2 i robię pi 1 dużym dla każdego. Taki kawałek ciasta rozwałkować, ale nie za cienki. naładować farszy i skleić jak pieroga, podociskać brzegi.

Piec 10 min w temp. 200-230 C

Smacznego

Do tego robię sosik

  • jogurt naturalny
  • łyżka majonezu
  • łyżeczka musztardy
  • przyprawa tzatziki
  • 1 starty ogórek




2014/08/19

0034 Garnier płyn micelarny 3 w 1



Tym razem chciałam się wypowiedzieć na temat micela, który robi furorę w sieci. Wiele blogerek wystawia mu wysokie opinie, ja nie będę dla niego aż tak łaskawa. 



Opis producenta:

Płyn micelarny 3 w 1 to prosty sposób, by usunąć makijaż oraz oczyścić i ukoić całą skórę (twarz, oczy, usta) za pomocą jednego gestu. Nie wymaga spłukiwania.
To pierwszy inteligentny produkt oczyszczający od Garniera, w którym została zastosowana technologia miceli. Nie musisz już trzeć, by pozbyć się zanieczyszczeń i makijażu - micele wiążą je niczym magnes. Efektem jest idealnie czysta skóra bez pocierania. Bezzapachowy.  


Skład:

Aqua, Hexylene Glycol, Glycerin, Disodium Cocoamphodiacetate, Disodium EDTA, Poloxamer 184, Polyaminopropyl Biguanide



Moja opinia:

Kupiłam go pod wpływem dobrych opinii. To mój pierwszy płyn micelarny w życiu. Do tej pory używałam albo dwufazowego z Ziaji, albo chusteczek do demakijażu. Zapłaciłam za niego blisko 18 zł, choć wiem, że bywa na promocjach, ja na taką nie trafiłam. Buteleczka zgrabna, zamykana na tzw. klik. Bezbarwny płyn, w butli bezzapachowy. Po wylaniu na wacik, zawsze stwierdzam, że wylałam za dużo. Kiepsko się go dozuje. Ale to powiedzmy pikuś, choć go marnotrawię. Płyn w moim przypadku nie usuwa makijażu oka po przyłożeniu wacika, muszę mimo wszystko pocierać, choć producent obiecuje, że nie będę musiała tego robić. Makijaż owszem schodzi ładnie, ale tak samo zmywała go Ziaja dwufazowa za 5,50:)
Owszem, nie zostawia żadnego filmu. Nie podrażnia oczu. Skóra jest ładnie nawilżona i miękka, ale potwornie śmierdzi. Nie wiem może to normalne w płynach micelarnych, że na twarzy cuchną, ale skoro ma być bezzapachowy to do diabła bezzapachowy. Na mojej twarzy śmierdzi maścią apteczną, którą używałam w związku ze swoim uczuleniem na nikiel.  U jednej z blogerek przeczytałam, że jej śmierdzi ziemią, jakby kwiatki przesadzała. 
Nie mam porównania z innymi micelami, może to normalne, że tak na skórze je czuć. Mnie ten zapach bardzo drażni, znosiłam go w bólach przez lata, gdy leczyłam swoje rany na brzuchu i mimo to go nie znoszę. Przy pierwszym użyciu myślałam, że coś mi się zdaje, ale taki zapach jest za każdym razem. Liczyłam na to, że to jaka reakcja na podkład, ale przy użyciu innego też wydziela się ten zapach i gdy zmywałam buzię nie mając makijaży też.  

Pod tym względem jestem bardzo zawiedziona. Nie robi żadnego szału moim zdaniem.  I wiem, że nie kupię kolejnej butelki, wracam do swoich staroci i dla odmiany spróbuję tego z Biedronki, zobaczymy czy będzie to samo. 

Moja ocena: 3/6 

2014/08/17

0033 Isana szampon do rudych włosów



Hej:) Ponownie przypominam o rozdaniu do końca sierpnia- baner po prawej stronie wystarczy kliknąć.


Dziś przygotowałam dla was recenzję szamponu z Isany do rudych włosów. Prezentowałam go w ostatnich zakupach jakie poczyniłam. Używam go ok 2 tygodni i już mogę coś o nim powiedzieć. 


Co pisze producent:

Szampon do włosów rudych i farbowanych na rudo z wyciągiem z henny i granatu z filtrem UV i pigmentami koloryzującymi . Szampon z wyciągiem z henny i granatu został opracowany specjalnie z myślą o potrzebach włosów rudych i farbowanych na rudo. Wyjątkowe substancje pielęgnujące, takie jak pantenol chronią włosy przed wysuszeniem i dodają im pięknego blasku. Formuła pielęgnująca z witaminą E, filtrem UV i pigmentami koloryzującymi pozwala włosom zachować przez długi czas lśniący rudy kolor.

Skład:
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Sodium Benzoate, Coco-Glucoside, Peg-200 Hydrogenated Glyceryl Palmate, Parfum, Propylene Glycol, Quaternium-80, Panthenol, Polyquaternium-10, Tocopheryl Acetate, Citric Acid, Sodium Formate, Peg-7 Glyceryl Cocoate, Benzophenone-4, Peg-35 Castor Oil, Sodium Hydroxide, Glycerin, Ethoxydiglycol, Lactic Acid, Butylene Glycol, Glucose, Lawsonia Intermis Leaf Extract, Peg-40 Hydrogenated Castor Oil, Punica Granatum Fruit Juice, Trideceth-9, Tocopherol, Potassium Sorbate, Basic Red 76, HC Red no. 3.





 Moja opinia:

Szampon jest u mnie od 2 tygodni. Zgrabna butelka w czerwonym kolorze. Otwiera się na tzw. klik. szampon nie jest ani wodnisty, ani gesty - coś pomiędzy. Charakterystyczne jest to, że ma on czerwony kolor. Po nałożeniu na włosy mamy pomarańczową pianę. Ładnie się pieni to jak najbardziej prawda. Zapach przyjemny, nie czuć chamskiej chemii, raczej stonowany. Osobiście farbuje swoje włosy co 3-4 tygodnie farbą z Joanny Płomienna Iskra. Liczyłam na to, że dzięki temu szamponowi, kolor nie będzie matowiał i płowiał szybko, a odrosty nie będą aż tak widoczne. Otóż po 2 tygodniach obserwacji i codziennym użytku mogę powiedzieć o nim, że:
  • nie podbija koloru moich włosów i będę je musiałam tak czy tak farbować po 3 tygodniu
  • odrosty są jak zawsze widoczne
  • po umyciu włosy są sypkie i lekko błyszczą, co robi każdy szampon u mnie

 Tak naprawdę szampon nie robi prawie nic. Może delikatnie odświeża kolor, ale jest to w moim przypadku znikome. Zwykły szampon do farbowanych włosów robi tą samą robotę. Poza tym czy taki czy zwyczajny pokrzywowy, włosy wyglądają tak samo po 2 tygodniach od farbowania i w takim samym odstępie czasu muszę je farbować. Wydaje mi się, że nie warto w niego inwestować, bo niczym w działaniu nie różni się od zwyczajnego szamponu. Fajny bajer w postaci czerwonego koloru i nic po za tym.

Na wizaż.pl ma całkiem dobre opinie, nie wiem czemu. Może za krótko go używam, może coś robię źle, a może moje włosy się z nim nie lubią. Fakt jest taki, że u mnie raczej kiepsko. 


                                                           Moja ocena 3/6

2014/08/14

0032 5 rzeczy kojarzących mi się z dzieciństwem



Ostatnio podpatrzyłam ten tag na jednym blogu i bardzo mi się spodoba:) Jak to jest u mnie?


1. Oranżada w szklanych butelkach

WF miałam zawsze na ostatniej lekcji i zawsze się uciekało:) Jednak kiedy już ćwiczyłam po WF obowiązkowo oranżada w sklepie, który był pod szkołą i nazywał się Walor:) Kosztowała jakieś grosze, ale to była obowiązkowa pozycja po zmęczeniu WF-owym:)


2. Sprężynka

Miałam ich kilka. Zawsze na podwórku się nią bawiłyśmy. Mieszkałam w bloku to było jak. Wchodziłyśmy na piętro i wpuszczałyśmy ją po schodach, która zeszła ładnie do końca pierwsza wygrywała:) Oj pamiętam ile uciechy z tym miałam. I wiecznie mi się łamały, albo deformowały. Naciągałam mamę na kolejną:)


3. Trzepak


Jako dziecko z podstawówki mieszkałam z rodzicami w mieście w bloku, w zasadzie w starej kamienicy. Nie było tam żadnego placu zabaw, był trzepak. Z dzieciakami wyczyniałam na nim cuda- fikołki, koziołki, na górze, na dole. Ile razy wracałam z zadrapanymi kolanami i płaczem do domu, ile razy spadałam i rozwalałam sobie nos:) Do dziś mam sentyment, do dziś to pamiętam:)


4. Złote myśli



W podstawówce miał je każdy. Wymienialiśmy się zeszytami, Niektóre odpowiedzi były w kopertach inne w zeszycie.  Każdy niby miał być szczery, ale na pytania "Czy mnie lubisz" mimo, że nie odpowiadał tak:). Miałam chyba ze 3 zeszyty. W 4 klasie podstawówki, był na to mega szał. Każdy musiała 1 raz w tygodniu się komuś wpisać:) Ależ to były czasy...


5. Pokemony


Na przełomie podstawówka gimnazjum, miałam ich setki. Chodziłam do sklepy trzepałam paczką w nadziei, że usłyszę, że tam są. To była masakra. Na przerwach dzieciaki w skupiskach po 3-4 osoby namiętnie grywały, rzucały, zbierały, wymieniały. Kosmos. Pamiętam kiedyś koleżanka chciała się tego pozbyć. Krzyknęła na przerwie, że odda komuś swoje Pokemony- Matko jak ją oblecieli, krzyczeli, każdy je chciała!!! To było coś:)


A wy macie takie wspomnienia?

2014/08/12

0031 Pilarix na wysuszoną skórę




Hej:) Mam nadzieję, że nie zanudziłam was ostatnim postem o sobie:) Wiele dziewczyn deklaruje, że lubi tego typu wpisy, cieszy mnie to. 


Przypominam o rozdaniu- baner po prawej stronie- wystarczy kliknąć:)


A dziś będzie recenzja kremu pokazanego przeze mnie w ostatnich zakupach. Mam na myśli Pilarix. 


Zetknęłam się z nim jakiś czas temu. Miałam bardzo szorstkie kolana i łokcie. Skóra łuszczyła mi się masakrycznie, jak proszek sypało się ze mnie. Nie dość, że nie estetycznie to wygląda to jeszcze nie higienicznie. Poza tym skóra na wewnętrznej stronie dłoni zaczęła mi pękać i nie było za fajnie. Będąc w Chorwacji przesuszyłam się wodą z morza, wyglądałam strasznie. Po powrocie poleciałam do apteki i poprosiłam Panią o Pilarix. Znałam go wcześniej. Moja mama i chłopak go używali. 








No dobra, ale co pisze producent:

 Pilarix to głęboko nawilżający krem mocznikowy o wyjątkowej formule. Dzięki zastosowaniu Panthenolu, Alantoiny, Masła Shea, 2% kwasu salicylowego i 20% mocznika redukuje objawy nadmiernego rogowacenia i wysuszania skóry, przyspiesza jej regenerację, działa z nią tonizująco.

Zastosowanie:

  • pielęgnacja nadmiernie suchej skóry
  • idealny środek tonizująco- kojący po depilacji
  • rogowacenie okołomieszkowe
  • wyprysk w fazie nadmiernego łuszczenia
  • przewlekła suchość skóry
  • jako środek przyspieszający regenerację skóry między okresami sterydoterapii zewnętrznej. 

A skład?

Aqua, urea, enthylhaxyl stearate, glyceryl stearate, glicerin, cetyl alcohol, stearyl alcohol, dicaprylcarbonate, ceteareth-25, butyrospermum parkii (shea butter), salicylic acid, ethylparaben, allantoin, parfum, limonene, geraniol, amyl cinnamal, hexyl cinnamal, buthylphenyl, methylpropional, citral, panthenol, magnesiumsulfate x 7 hydrate.

Mam nadzieję, że nie zrobiłam byka:)


Moja opinia:

Powiem krótko- ten krem uratował mi skórę. Spierzchnięte łokcie i kolana, mega przesuszona skóra po wodzie a Adriatyku. Byłam w rozsypce. Gęste, zbite białe mazidło, zadziałało na mnie jak łagodny opatrunek. Złagodziło podrażnienia, przesuszenia, odżywiło skórę, dodało jej życia. Moja powłoczka zrobiła się miękka i gładka, skóra nie łuszczyła się, nie kruszyła, nie pękała. Moje dłonie przestały pękać. Krem jest tłusty, ale nie zostawia filmu, dobrze się wchłania. Po wyciśnięciu jest gęsty i zbity, nie rozlewa się po dłoni. Jestem z niego bardzo zadowolona. Jak na taką tubkę, jest wydajny. Na początku odstraszył mnie, bo myślałam, że 20% mocznika spowoduje brzydki zapach, ale nie, krem pachnie ładnie.

Wady?

Cena!

Taka tubeczka 100 ml kosztuje prawie 25 zł zależy od apteki. To całkiem sporo jak na krem, ale za to jaki. Moim zdaniem jest cholernie drogi, ale skuteczny, więc wart swojej ceny.

Serdecznie wam polecam:)

2014/08/10

0030 50 faktów o mnie



Witajcie ponownie:) Dziś postanowiłam ujawnić znów troszkę siebie, a więc zapraszam na 50 faktów o mnie.

To do dzieła


1- Mam na imię Kaśka

2- Uwielbiam kolor zielony, turkusowy i wiele innych

3- Jestem raczej wesoła i otwarta

4- Nie wyobrażam sobie swojego życia bez kawy z rana

5- Przed komunią miałam włosy za pupę

6- Całą podstawówkę i gimnazjów miałam świadectwa "z paskiem". Liceum zweryfikowało moje 5 i 6:)

7- Jestem z pod znaku Raka

8- Mam zielono- niebieskie oczy

9- Niedawno skończyłam studia magisterskie <ufff> mgr ekonomii

10- Pracuję w biurze

11- Noszę szkła kontaktowe, kiedyś były okulary (noszę "-")

12- Uwielbiam swój rudy kolor włosów- to była jedna z moich najlepszych decyzji w życiu

13- Naturalnie jestem czekoladowa na głowie

14- Jestem niska 158 cm

15- Nie znoszę pająków

16- Uwielbiam Desperadosa:)

17- Lubię śpiewać, w szkole należałam do chóru i miałam swoje solówki

18- Mam młodszą o 10 lat siostrę

19- Nie noszę spodni, kocham sukienki

20- 10 lat swojego życia mieszkałam na wsi

21- Nie kupuję prawie niczego z ubrań w galeriach- wolę SH

22- Nie znoszę gdy budzik rano dzwoni, nigdy nie wstanę po 1 alarmie

23- Swojego obecnego (mam nadzieję ostatniego) chłopaka poznałam przez internet

24- Jestem raczej niewierząca

25- Jestem zafascynowana językiem hiszpańskim, pouczałam się kiedyś oglądając telenowele (wiem obciach)

26- Mam w sobie barierę językową. Choć wiem jak to powiedzieć np. po angielsku to nie powiem, bo się spinam i nie wyduszę słowa

27- Jestem domatorką

28- Mam uczulenie na nikiel, głównie dlatego zrezygnowałam ze spodni, nie mogę nosić zegarków i nie srebrnej lub złotej biżuterii, więc nie noszę wcale

29- Nie znoszę zatłoczonej komunikacji miejskiej i smrodu potu

30- Bardzo lubię gotować, szczególnie dla moich bliskich

31- Nie lubię dyskotek

32- Nie mam prawa jazdy- zdawałam kilka razy, stres mnie zjada

33- Uwielbiam Twistery z KFC i Cheesburgery z McDonald`s

34- Trzy lata temu schudłam 15 kg byłam wtedy dumna z siebie, ale przyszło jojo

35- Lubię słuchać muzyki rockowej

36- Lubię spać na brzuchu

37- W podstawówce wróżono mi karierę pisarki

38- Jeśli w przyszłości przyjdzie mi mieć dzieci to synka nazwę Michał/Filip a córkę Lena/Judyta

39- Nie mogę chodzić na szpilkach, mam płaskostopie, nogi mi odpadają po 5 minutach

40- Nie byłam na własnej studniówce i nie żałuję, bo wiele osób żałowało (kiepska organizacja)

41- Lubię czytać kryminały i książki sensacyjne

42- Nie trawię fenomenu Chodakowskiej i Lewandowskiej

43- Od niedawna ubóstwiam Shake czekoladowy z McDonald`s

44- Nigdy nie marzyłam o ślubie kościelnym- biała suknia mnie nie jara

45- Lubię seriale i filmy sensacyjne, kryminalne, detektywistyczne

46- O ile gotuję przyzwoicie, to ciasta mi nie wychodzą, poza murzynkiem i marchewkowym

47- Nie rozumiem co ludzie widzą w Sadze Zmierzch i w 50 Twarzy Greya

48- Z pozoru jestem wariatka, ale w głębi ducha raczej nieśmiała

49- W szkole nie umiałam ściągać, było po mnie widać

50- Mam pamięć wzrokową i dobrą orientację w terenie. Zapamiętuję ludzi, miejsca, obrazy, sytuacje. Nie łatwo mnie wykiwać


I to tyle, mam nadzieję, że choć trochę mnie w ten sposób poznacie i was nie zanudziłam:)
Pamiętajcie o rozdaniu- baner po prawej stronie
Buziaki:*

2014/08/08

0029 ostatnie zakupy kosmetyczne




To znowu ja:)

Dziś chciałabym pokazać wam moje ostatnie zakupy głównie z Rossmana, ale i z miejscowej apteki.

Bez zbędnego przedłużania zaczynam:




 Każdy z tych produktów jest dla mnie nowością poza kremami. Z pewnością lada chwila pojawią się recenzje na blogu każdego z nich.

Zaczynając od początku:

Płatki kosmetyczne z Rossmana cena 2,99



Szampon do rudych włosów (długo takiego szukałam) Rossman za 7,59


Płyn micelarny Garnier dobrze wszystkim znany- Rossman 17,99


Szampon Altera nadająca blask Rossman 5,99



Żel z Isany fioletowy Rossman za 2,99




Żel Nivea dla mojego faceta z drobinkami myjącymi Rossman cena 12,49




Antyperspirant Nivea dla mojego przystojniaka Rossman cena 14,99




Krem do suchych rąk Mixa Rossman 7,49




Krem na egzemę, przesuszenia, łuszczycę Mediderm (u mnie sprawdza się na popękaną skórę dłoni, kolan, suche pięty i łokcie)- miejscowa apteka cena 5,99 




Krem z 20% mocznikiem Pilarix (moje ostatnie odkrycie i zbawienie w Chorwacji) miejscowa apteka cena 22,69





Nie ma tego wiele, niebawem pojawią się recenzję w/w produktów. 

Przypominam wam o trwającym rozdaniu

wszelkie informacje po kliknięciu na baner po prawej stronie u góry


http://rudywlos.blogspot.com/2014/08/0027-obiecane-rozdanie.html


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka