Dziś post gadany. Nie będzie recenzji kosmetyków. Nie będzie też słodko.
Jest wiele rzeczy, których nienawidzę u ludzi. Po prostu nie znoszę. Nie ma co ukrywać są oni różni, bywają okrutni. Ja postanowiłam wybrać 5 rzeczy, które na co dzień mnie denerwują. We wszystkim- w zachowaniu, ubiorze, sposobie bycia. Kolejność jest przypadkowa.
Co to jest?
1. Nienawidzę, gdy ludzie w internecie hejtują licząc, że są anonimowi
Bardzo często czy blogerki o tym piszą czy ogólnie w internecie, na FB, można spotkać się z falami krytyki. Nie mówię o krytyce konstruktywnej, która coś wnosi. Mowa tu o tępej, bezsensownej fali pomyj, jakie wylewane są na ludzi, których nie znamy. Myślimy, że jeśli piszemy w internecie jako zosia 123 czy franek 07 to nikt nie wie kim jesteśmy i możemy rzucać ku**ami na innych. Nic bardziej mylnego. Nikt z nas nie jest anonimowy. Komputer ma swoje IP, wystarczy kilka kliknięć i każdy wie kto napisał dany post czy komentarz. Jednak wiele z nas czasami mam wrażenie o tym albo nie wie, albo nie pamięta. Łatwo pisać, że jesteś idiotą, debilem, krową i ku*wą. Jak by komuś przyszło powiedzieć to komuś face to face to pewnie japa by my się zamknęła. Brrr... jak ja tego chamstwa nienawidzę. Nie pojmuję, jak można być takim prymitywem, żeby czasami wypisywać tak podłe rzeczy. Wrzuca laska zdjęcia dwóch sukienek i pyta, która ładniejsza- jaka odpowiedź?- co za ściery, kurna jak można takie gówno ubrać na siebie. Nawet jeśli ci się nie podoba, czy nie można napisać- sorry nie w moim stylu. Po co to szambo językowe? Po co takie pomyje? Nie zrozumiem tego.
2. Nienawidzę, gdy młode dziewczyny na siłę robią z siebie dojrzałe dziewczyny
Nie wiem czy wiecie o czym mówię. Mam siostrę w ostatniej klasie gimnazjum i obserwuję jej koleżanki. Otaczają mnie również dzieciaki z liceum, które mijam w drodze do pracy. Do rzeczy. Mam wrażenie, że dzisiejsze głównie dziewczyny albo dorastają szybciej, albo na siłę robią z siebie pańcie. Kiedy ja byłam w ich wieku czyli miałam 14-16 lat, nie do pomyślenia było by farbować włosy, malować paznokcie do szkoły, bo nauczyciele nas za to ścigali. Wiem, zaraz ktoś powie- 10 lat temu były inne czasy, inne dzieciaki, mniej internetu i kopii zagranicznych wzorców. Nie ważne. Dzisiejsze 15-latki często wyglądają jak 20- latki, emanują seksem, mocnym make-upem, prowokują. No i nie obrażając nikogo często są nijakie żeby nie powiedzieć głupie i.... Nie chcę nikogo obrażać i krytykować, ale czasami własnym oczom nie wierzę, gdy widzę dziecko z gimnazjum, które stylizuje się na seksowną dżagę, wygląda jak kurwiszon, a potem ma pretensje do wszystkich w koło, że jakiś koleś na dyskotece chciał ją przelecieć. No litości:) Takich przypadków jest wiele. Moim zdaniem na wszystko jest swój czas, swoja kolej. Owszem młodość ma swoje prawa, młodość jest piękna, ale bez przesady. Rodzice starają się nie widzieć problemu, nie mają na niego czasu pochłonięci pracą albo co najgorsze dają przyzwolenie na to co się wokół nich dzieje. Na dodatek tak jak pisałam wcześniej wiele nastolatek nie przykłada się do nauki a ich IQ jest bliskie 0. Myślą, że jak mają dzianych starych, fajny tyłek i ubiorą się na mała zdzira to świat należy do nich. Niestety skutkuje to tym, że takie "dzieci" wyrastają na niedojdy życiowe, bez perspektyw, ambicji i aspiracji. Bez planu na siebie, umiejętności, które w życiu dorosłym są potrzebne. Przykładów mogłabym przytoczyć wiele z własnego podwórka. To przykre, że nasza przyszłość czyli młode pokolenie zaczyna staczać się na dno.
Oczywiście nie dotyczy to wszystkich. Są mądre i inteligentne dziewczyny, które się szanują i wiedzą czego chcą w życiu:)
3. Nienawidzę, gdy ludzie z premedytacją przechwalają się swoją kasą, zadzierają nos i zapominają kim są.
Bogatemu nikt nie zabroni. Wiem. Ma kasę? Niech ma. Tylko czasami bogaci ludzie mający trochę więcej niż ci przeciętni chwalą się tym, do tego stopnia, że wprowadzają tych skromniejszych w zakłopotanie. Już niedługo wielu z nas się o tym przekona- komunia. Zacznie się kto ma lepszą kiecką, kto droższą, kto ma lepsze przyjęcie i jakie prezenty dostanie. Małe wesela jak mówią eksperci. Owszem według Konstytucji wszyscy jesteśmy równie, w praktyce tak nie jest. Nie mam nic przeciwko temu, że ktoś ma lepiej ode mnie, bo jeśli ma taką możliwość to chwała mu. Nie znoszę jeśli ktoś się tym chwali gdzie tylko może, wręcz hajs wylewa mu się z nosa i próbuje wszystkim pokazać, że każdy inny, kto ma mniej na koncie lub wykonuje prosty zawód jest zerem, bo on przecież jest panem. Nie znoszę takiego upokarzania drugiego człowieka. Dziś jesteś milionerem jutro jesteś żebrakiem. Pieniądze dają władzę na sekundę. Za pieniądze kupisz rzeczy, kupisz ludzi, ale nie kupisz uczuć. Można mieć pieniądze i zachować twarz. Można mieć wielki dom, samochody, markowe ubrania i drogie wakacje, szanując przy tym drugiego człowieka, szanują to co mają. Niestety takich ludzi jest nie wiele. Łatwiej jest zadzierać nosa, udawać wielkiego pana i pokazywać swoją wyższość i władzę. Mam w swoim otoczeniu ludzi, którzy nagle znikąd stali się zamożni. A bo awans w pracy, a bo trochę szczęścia. Wcześniej byli fajnymi ludźmi, mieli przyjaciół, lubili się bawić. Odkąd postawili wielki dom z basenem i kupili wypasione samochody, sodówka uderzyła do głowy. Zamknęli się w sobie, dawnych znajomych na ulicy nie poznają, bo przecież wstyd, dzieci chodzą do prywatnej szkoły i mają zakaz bawienia się z dziećmi ze "slamsów". Jak tak można? Nie mogę tego zrozumieć, że pieniądze tak zmieniają człowieka.
4. Nienawidzę tego się teraz dzieje w wielu zakładach pracy- mobbing, gnojenie pracowników, wyzysk, wmawianie im, że są zerem
To co teraz się dzieje zapewne doświadcza wielu z was. Ja też, moi rodzice, moi znajomi. Praca na rynku jest, jednak wiele tej pracy to stanowiska proste, głównie dla studentów. Człowiek kończy studia, ma jakiś cel, którego nie może czasami osiągnąć. Jeśli już coś znajdziesz to na stanowisku poniżej twoich kwalifikacji i możliwości, za stawkę głodową. Wiem, że może przesadzam i wiele z was jest zadowolona i z pracy i z pensji. Wiele osób jednak nie jest. Mobbing jest czymś normalnym wręcz w dzisiejszych czasach. Zastraszanie pracowników, że jeśli czegoś nie zrobią to się ich zwolni. Powtarzanie ciągle, że na ich miejsce ustawia się już kolejka, ciągłe gnębienie. Jak ktoś w siebie uwierzyć, gdy na prawo i lewo wmawia mu się, że jest zerem. Jak znaleźć w sobie siłę, by coś mienić? Nie jest łatwo, sama to wiem, widzę, obserwuję. Ludzie są gotowi znosić takie traktowanie tylko dlatego, że mają pracę, pensję, jeśli ją stracą będą mieli problem z utrzymaniem rodziny. Pytanie czy to się opłaca? Na dłuższą metę, jeśli ktoś nie jest odporny psychicznie na coś takiego może się skończyć terapią u psychologa czy psychiatry, lekami, a w najgorszej opcji nawet próbą samobójczą, która miała miejsce u mojej znajomej. Była gnębiona, wmawiano jej, że jest zerem, że się do niczego nie nadaje, że jest beznadziejna. Zapętliła się w tym do tego stopnia, że próbowała odebrać sobie życie. Czy to jest normalne? Czy atmosfera w pracy musi być tak toksyczna? Czy wszechobecny wyzysk musi trwać nadal? Ludzie ludziom gotują ten los. Są takie firmy, takie zespoły, gdzie pracuje się super, jest wzajemny szacunek, przyjaźń. Niestety to rzadkość. To strasznie przykre. Nie dość, że nasze zarobki są śmieszne w porównaniu do cen jakie mamy, to jeszcze tak nas się traktuje. Zmiany nie są łatwe. Dziś oprócz skończonych studiów w wielu branżach konieczna jest bardzo dobra znajomość angielskiego i jakiegoś innego języka obcego i znajomości. Nie każdy obce języki zna, nie każdy ma, że tak powiem talent. Co z tego, że ma wiedzę, papiery, pracuje szybko jak nie mówi w obcym języku. Ja na przykład angielski znam przeciętnie, nigdy mi się nie kleił, nigdy nie miałam do tego drygu. Mam swoje marzenia, mam swoje plany, które niestety mogą spalić na panewce.
5. Nienawidzę w ludziach znieczulicy
Tak. Nienawidzę tego egoizmu i podejścia, że jeśli mnie to nie dotyczy to co mnie to obchodzi. Mogą mordować człowieka na ulicy, katować dziecko na czyiś oczach a on nic nie zrobi, bo to nie jego sprawa. Nikt nie każe stawać z szranki z bandziorem. Wystarczy telefon na policję, pogotowie. Jakiś sygnał, nawet krzyk na całe gardło, aby zwrócić uwagę. Nienawidzę, gdy nikt nie zwraca uwagi bezczelnym ludziom, którzy myślą, że wszystko im się należy. Gdy chamsko zachowują się w stosunku do innych, a my na to patrzymy bez reakcji. Nie znoszę gdy widzimy wypadek- ktoś z czegoś spadł, zranił się, nie wiem widzimy wypadek samochodowy. Nie robimy nic. Wymówka? Nie umiemy, boimy się zakażenia, nie chcemy się w to mieszać. I taką postawą możemy doprowadzić kogoś do śmierci. Wystarczy telefon, reakcja. Nie poniesiesz konsekwencji jeśli złamiesz komuś żebra przy reanimacji! Możesz komuś uratować życie. Ludzie czasami są tak nieczuli. Idzie babcia z tobołami, ledwo zipie, obok przechodzi kilku młodych zdrowych kolesi. Żaden nie pomoże, nie poniesie zakupów. Po co? Matka z dzieckiem próbuje wejść do autobusu czy tramwaju z wózkiem. Porze ktoś? Nie no bo po co. Radź sobie babo sama. Nie znoszę takich ludzi obojętnych, którzy myślą tylko o sobie. Widząc tragedię ludzką nie potrafię być obojętna. Zawsze staram się pomóc jeśli tylko mogę. Byłam kiedyś świadkiem wypadku drogowego. Nie bałam się podejść, pomóc. Nie boję się reagować, gdy widzę krzywdę. I namawiam do tego innych, bo dobra karma wraca do człowieka. Dziś ktoś na ulicy potrzebuje pomocy, jutro to możesz być ty.
Mam nadzieję, że post wam się podobał.
Buziaki Ruda