2015/05/30

0146 letnie pazury




Dzisiejszy post będzie lakierowy i dość krótki.

Chciałam wam pokazać jak na pazurkach przedstawiają się dwa lakiery Eveline, które dostałam do testów.





Oba kolory są bardzo wiosenne, szczególnie ten koralowy. Pędzelek jest dość szeroki, co ułatwia aplikację, a kolorki bardzo intensywne. Co do pigmentacji Wystarczą dwie warstwy by pokryć ładnie płytkę paznokcia. Należę do kobiet, które zajmują się domem, więc pazurki przeżyły zmywanie, pranie i  inne domowe zajęcia. Końcówki zaczęły się ścierać po 2 dniach, a cały lakier zaczął odpryskiwać po 4 dniach. Nie jest źle. Nie było pęcherzyków, smug. Muszę przyznać, że pozytywnie mnie zaskoczyły.









I co sądzicie?

Bo ja jestem zadowolona:)

Moja ocena 
9/10
- za zbyt gęstą konsystencję


Dziękuję firmie Eveline za możliwość przetestowania kosmetyku. Nie wpłynęło to na moją ocenę


2015/05/28

0145 odżywka do rzęs od Eveline



Moje rzęsy są bardzo delikatne. Słabe, kruche, wypadające. Odżywki są im bardzo potrzebne, zalotka jest czymś niezbędnym. Lubię gdy są podkręcone, czarne i w miarę rozdzielone. Jednak często sam tusz nie wystarczy. Nigdy nie miałam jakiegoś parcia na odżywki do rzęs. Przyznam szczerze zawsze olejek rycynowy mi wystarczał i nie musiałam się jakoś specjalnie bawić w odżywki. Z racji, że otrzymałam do testów od firmy Eveline kosmetyki, z wielką ciekawością postanowiłam przetestować. 












Po wyjęciu z opakowania kartonowego ukazała mi się klasyczna buteleczka przypominająca tusz do rzęs. Po odkręceniu szczoteczka sylikonowa z krótkimi włoskami mnie zaskoczyła, bo spodziewałam się aplikatora pędzelkowego jak w przypadku odżywki Regenerum. No, ale nic postanowiłam się nią pobawić. Biała substancja w wystarczającej ilości obsiadła szczotkę.Po wytuszowaniu rzęsy robią się białe. Produkt szybko wysycha. Osobiście nakładam go na noc i rano pod maskarę. Pod maskarą spisuje się nieźle. Rzęsy po jej użyciu, a następnie  wytuszowane, są dłuższe i grubsze. Efekt jest zdecydowanie widoczny. Mam też wrażenie, że maskara lepiej trzyma się rzęs po zastosowaniu produktu. Używam go trzy tygodnie dwa razy dziennie. Nie zauważyłam, żeby moja marne rzęsy były w lepszej formie, aczkolwiek makijaż rzęs jest zdecydowanie efektowniejszy 

Czy poleciłabym ten produkt? Myślę, że chyba tak, jednak nie do wzmacniania rzęs a użycia pod maskarę. 


Moja ocena:

8/10

- brak po 3 tygodniach wzmocnienia rzęs
- brak po 3 tygodniach wydłużenia i przyciemniania oraz zagęszczenia rzęs



Dziękuję firmie Eveline za możliwość przetestowania kosmetyku. Nie wpłynęło to na moją ocenę

2015/05/26

0144 balsam do ust od Eveline



Witajcie.

Nie lubię mieć niczego na ustach. Nie używam pomadek, błyszczyków, ewentualnie sztyftów ochronnych, ale to też rzadko. Nie lubię, gdy coś mi się klei, albo jak całuję narzeczonego a ona wyciera usta mówiąc "Łe, co ty masz na ustach?" Jednak w paczce od Eveline znalazłam pomadkę ochronną i mimo wszystko zdecydowałam się ją przetestować.











Jak widać na zdjęciach pomadka jest w formie sztyftu, który jest wykręcany małym kręciołkiem na dole. Wygląda nieco inaczej niż zwykła szminki. Zaraz po otwarciu poczułam delikatny zapach, spodobał mi się. Jak pisałam wcześniej nie lubię tego rodzaju produktów, a w szczególności tych, które lepią usta. Jednak po pomalowaniu tym produktem o dziwo nic się nie kleiło. Bardzo szybko stały się miękkie i nawilżone, a przy tym nie posklejane. A co w tym wszystkim najfajniejsze- powstała na ustach tafla. Błyszczały się jakbym maźnęła je błyszczykiem:) W konsystencji produkt bardzo przypomina zwykłą wazelinę. Ogólnie rzecz ujmując jestem zadowolona, bo nie męczy moich ust i trzyma się na nich dość długo mimo jedzenia i picia. Usta po kilku użyciach stały się wyraźnie miększe i bardziej delikatne. 

Ostatecznie produkt powędrował do mojej ciekawskiej siostry. 

Podsumowując, produkt marki Eveline jest dobrym balsamem do ust. Z pewnością spisze się bardzo dobrze zimą, gdy potrzebują one dodatkowego wsparcia. Ma przyjemną konsystencję, łatwo sunie po ustach, nie klei się, no i ciekawie delikatnie pachnie. Same plusy:) Cena mniej niż 10 zł. 

Jestem zadowolona.

Moja ocena 10/10

- brak


Dziękuję firmie Eveline za możliwość przetestowania kosmetyku. Nie wpłynęło to na moją ocenę

2015/05/24

0143 Kwiat pustyni Waris Dirie



Dziś kolejny post dotyczący książki oraz jej ekranizacji. Jeśli mnie śledzicie na bierząco wiecie, że uwielbiam czytać, ale niestety brak mi czasu a zbyt częste oddawanie się książką bez reszty.

Książki na faktach uwielbiam. Dlaczego? Bo świadomość, że dana historia wydarzyła się bez wątpienia w realu dodaje jej siły. Fikcja literacka nie jest zła, jednak co prawdziwa historia to prawdziwa historia.

Tą książkę zapewne zna wielu. Może film nie odbił się aż tak szerokim łukiem, choć ja do kina poszłam.





W języku nomadów Waris znaczy kwiat pustyni. Zakwita z rzadka i na krótko na piaskach, kiedy spadnie deszcz - takie imię nosi bohaterka tej opowieści. Jej kariera jest naprawdę niewiarygodna i budzi zdumienie, że zdarzyła się naprawdę. Waris urodziła się w Somalii, w plemieniu pustynnych wędrowców, wychowywała się pośród kóz, bydła i wielbłądów, w otoczeniu dzikiej przyrody. W wieku 13 lat dziewczęta z tego plemienia są poddawane rytuałowi obrzezania i wydawane za mąż. Te dwa wydarzenia zaważyły na całym przyszłym życiu Waris. Dziewczyna ucieka z plemienia i rozpoczyna wędrówkę, którą po wielu przygodach i drastycznych wydarzeniach kończy w Nowym Jorku. Obecnie występuje jako modelka obok Naomi Campbell oraz Claudii Schiffer. Została wyróżniona tytułem ambasadora Narodów Zjednoczonych jako kobieta, która przeszła rytuał obrzezania; należy do organizacji zwalczających tę brutalną praktykę.
żródło: empik.com


Lubię takie historia, pełne walki o lepsze jutro, pełne emocji. Gdy sięgnęłam po tą książkę nie sądziłam, że ją najzwyczajniej w świecie "połknę". Historia Waris jest niesamowita- dziewczynka wychowana w Somalii, wśród pół, zwierząt, biedy i głodu. W tradycji, która pozwala na obrzezanie i wydawanie małych dziewczynek za dorosłych mężczyzn za mąż w zamian za pole czy kozy. Brzmi strasznie, jednak to prawda, która do dziś jest praktykowana w tych afrykańskich dalekich krajach. Waris jest dziewczynką pełną marzeń, pełną determinacji, by żyć inaczej. Robi wszystko by nie dopuścić do zdarzeń, którymi kieruje jej rodzina. Zostaje obrzezana bez własnej woli, na kamieniu, brudną zardzewiałą żyletką. Rana nie chce się goić, wdaje się zakażenie i tak na prawdę cud sprawia, że uchodzi z życiem. Postanawia walczyć. Ucieka, tuła się, kombinuje, aż w końcu los się do niej uśmiecha.
Wydaje się to wszystko tak nieprawdopodobne, że aż zapiera dech. Książka czyta się niesamowicie szybko, za łzami w oczach. Nie da się inaczej. Ryczałam nie raz przebrnąwszy przez kolejne kartki. Ja narzekam, że praca nie taka, że kasy za mało- a co ta kobieta mogłaby powiedzieć? To co ona przeżyła było piekłem na ziemi, nieporównywalnym zupełnie do naszych wręcz luksusowych warunków. Wyobrażacie sobie, żeby ktoś położył was na rozgrzanym kamieniu i zardzewiałą żyletką wyciął wam kawałek was? Obrzydliwe i nie do uwierzenia. A jednak prawdziwe. Ta historia napawa nadzieją, że nigdy nie jest tak beznadziejnie, by nie mogło być lepiej. Pokazuje jak taka prosta dziewczyna, która nie umiała zupełnie zachować się w cywilizowanym świecie, nie umiała jeść sztućcami, bała się ludzi, samochodów, nie umiała się dobrze wysłowić, została jedną z najlepiej zarabiających modelek świata. Wszystkiego można się nauczyć i o wszystko walczyć. W niej była ogromna siła i chęć zmian. Z pewnością dużo dały jej osoby, które spotykała na swojej drodze i które wyciągały do niej pomocną dłoń. Bez nich byłoby jest ogromnie odnaleźć się w tym wielkim świecie.

Polecam książę tym, którzy przede wszystkim lubią opowieści prawdziwe i tematykę afrykańską.

Film powstał kilka lat temu nie pamiętam już dokładnie kiedy. Strasznie chciałam na niego iść, żeby sprawdzić czy odda całe serce książki. Muszę przyzna, że się nie zawiodłam, gdyż dość dobrze obrazuje to co czytelnik wyciąga z lektury. I najważniejsze- przepiękna aktorka, która idealnie wpisywała się w postać Waris. Film pokazuje jej życie od małej dziewczynki, po dorosłą kobietę, która walczy, by innym afrykańskim dziewczyną żyło się lepiej. Zawiera wiele ciekawych i dobrze zrobionych scen. W wielu momentach wzrusza, czasami śmieszy. Daje nadzieję. A śliczna buzia aktorki jest kropką nad i.

Serdecznie wam polecam jeśli nie znacie tej produkcji. 





Buziaki

2015/05/22

0142 tonik micelarny od Eveline



Witajcie kochani:)

Dziś kolejny produkt, który otrzymałam od firmy Eveline. I kolejne zaskoczenie. Tym razem związane z opakowaniem, ale o tym za moment. Przyznam szczerze, że toników nie używam, płyny micelarne jak najbardziej. Ten produkt w nazwie ma połączone ze sobą oba człony. Co z tego wyjdzie i czy ta mieszanka jest czymś dobry- już za chwilę.








Jak widzicie produkt zamknięty jest w plastikowej butli. Kolorem różowawy, przyjemny dla oka. Buteleczka zamykana na klasuczny klik, nie sprawia problemu z otwieraniem. Po otwarciu jednak doznałam szoku, gdy zobaczyłam aplikator:) Coś czego jeszcze nigdy wcześniej nie widziałam, no może jestem zacofana w tej materii, ale dla mnie to zupełna nowość. Początkowo zastanawiałam się jak tego się używa. Może trzeba ten "talerzyk" jeszcze wyciągnąć, może to jakieś zabezpieczenie. Okazuje się, że nic bardziej mylnego- ten "talerzyk" jak to nazwałam aplikator jest najzwyczajniej w świecie specjalnym dozownikiem. No ok, ale jak wydostać płyn? Otóż wacik kładziemy na "talerzyk" i naciskamy w dół. Po chwili wacik jest od spodu mokry. Po naciśnięciu na "talerzyku" pojawia się płyn, który "wychodzi w górę". 

Gdy ogarnęłam aplikację, zajęłam się analizą samego płynu i tego jak działa. Postanowiłam go używać wieczorem do udziału w zmywaniu makijażu oraz rano do oczyszczenia twarzy po nocy. Muszę przyznać, że produkt mi się spodobał. Skóra po jego użyciu była miękka, nie zaczerwieniała się, nie lepiła. Kilka razy próbowałam zmyć nim makijaż bezpośrednio. Z podkładem szło dobrze, oko- musiałam trochę trzeć, ale nie było źle tym bardziej, że domyło się prawie wszystko. Nie wiem jak radzi sobie z linerem czy wodoodpornym tuszem. 

Muszę przyznać, że nie zauważyłam żadnych efektów ujędrnienia, napięcia, jednak jako płyn do odświeżenia i oczyszczenia twarzy jest to produkt dobry, jednak mówiąc wprost "dupy nie urywa". Mimo to jestem mu przychylna. 

Cena tego cuda- ok. 13-14 zł. Czy warto? I tak i nie. Nie testowałam go na mocniejszych kosmetykach, więc nie wiem jak radzi sobie z czymś mocniejszym niż cienie z Lovely i tusz Wibo. 


Moja ocena:
7/10

- za konieczność tarcia podczas zmywania makijażu
- trochę dziwny aplikator, choć się przyzwyczaiłam
- brak efektów ujędrnienia 


Dziękuję firmie Eveline za możliwość przetestowania kosmetyku. Nie wpłynęło to na moją ocenę

2015/05/20

0141 krem i maska w jednym czyli coś fajnego do rąk



Dziś kilka słów o produkcie, który jest jednocześnie kremem i maską do rąk. To moje odkrycie, dzięki firmie Eveline. Nie sądziłam, że takie cuda można znaleźć na drogeryjnych półkach. A jednak...














Opis produktu:
Waniliowy krem-maska do rąk i paznokci intensywnie regeneruje i zapewnia długotrwałe nawilżenie nawet najbardziej suchej skórze dłoni. Innowacyjna formuła oparta na Argan Regenerative Complex™ odżywia dłonie sprawiając, że stają się one aksamitnie gładkie oraz wzmacnia paznokcie. Chroni wrażliwą skórę przed działaniem czynników zewnętrznych. Regularne stosowanie zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry dłoni. Argan Regenerative Complex™ - unikalny kompleks regenerujący, który natychmiast przynosi ulgę suchej skórze. Zawiera olejek arganowy, masło shea, kompleks witamin A+E+F, D-panthenol, alantoinę, olejek z kiełków pszenicy i naturalną betainę. Produkt testowany dermatologicznie.

Skład:
Aqua/Water, Glycerin, Parfum, Cetearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Glyceryl Stearate, PEG-75 Stearate, Ceteth-20, Steareth-20, Sodium Hyaluronate, Propylene Glycol, Glycyrrhiaz Glabra Root Extract, Argania Spinosa Kernel Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Betaine, Triticum Vulgare Germ Oil, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Triethanolamine, Panthenol, Allantoin, Polysorbate 20, PEG-20 Glyceryl Laurate, Tocopherol, Linoleic Acid, Retinyl Palmitate, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Benzoic Acid, Sorbic Acid, DMDM Hydantoin, Disodium EDTA, Lilial, Linalool, Limonene, Hexyl Cinnamal, Alpha-Isomethyl Ionone, Citronellol.



Podobnie jak peeling, o którym pisałam wcześniej, krem zamknięty jest w podobnym opakowaniu na klik. Po otwarciu wyczuwalny jest bardzo przyjemny zapach wanilii, lekko słodki, jednak nie duszący. Krem jest średnio gęsty, w intensywnym żółtym kolorze. Łatwo się rozsmarowuje. Nakładając go cienką warstwą mamy krem. Nakładając grubszą warstwę tworzy nam się maska. Takie dwa w jednym. Produkt dobrze się wchłania, zapach jest przyjemny i intensywny. Po kilku minutach skóra jest przyjemna w dotyku, miękka i pachnąca. Efekt utrzymuje się kilka godzin, zapach wyczuwam nawet kilkanaście. Co do paznokci- z pewnością widzę, że skórki nie są tak suche jak dotychczas, nie łuszczą się i nie zadzierają tak mocno. Czy działa jakoś bezpośrednio na paznokcie to nie zauważyłam, by były mocniejsze czy coś takiego, ale skórki jak najbardziej są w lepszej kondycji.

Po kilku użyciach "pakietu" peeling plus krem, moje dłonie zdecydowanie stały się mniej szorstkie i milsze w dotyku. Poprawa jest widoczna i wyczuwalna. Polubiłam ten zapach i efekt miękkich dłoni. 

Oby więcej takich ciekawych produktów pojawiało się na rynku, tym bardziej, że cena zachęca- ok. 7-8 zł  . 

Moja ocena
10/10
- brak


Dziękuję, za możliwość przetestowania produktu, nie wpłynęło to na moją ocenę


Ruda

2015/05/18

0140 5 rzeczy, których nienawidzę u ludzi



Dziś post gadany. Nie będzie recenzji kosmetyków. Nie będzie też słodko. 
Jest wiele rzeczy, których nienawidzę u ludzi. Po prostu nie znoszę. Nie ma co ukrywać są oni różni, bywają okrutni. Ja postanowiłam wybrać 5 rzeczy, które na co dzień mnie denerwują. We wszystkim- w zachowaniu, ubiorze, sposobie bycia. Kolejność jest przypadkowa.

Co to jest?

1. Nienawidzę, gdy ludzie w internecie hejtują licząc, że są anonimowi 

Bardzo często czy blogerki o tym piszą czy ogólnie w internecie, na FB, można spotkać się z falami krytyki. Nie mówię o krytyce konstruktywnej, która coś wnosi. Mowa tu o tępej, bezsensownej fali pomyj, jakie wylewane są na ludzi, których nie znamy. Myślimy, że jeśli piszemy w internecie jako zosia 123 czy franek 07 to nikt nie wie kim jesteśmy i możemy rzucać ku**ami na innych. Nic bardziej mylnego. Nikt z nas nie jest anonimowy. Komputer ma swoje IP, wystarczy kilka kliknięć i każdy wie kto napisał dany post czy komentarz. Jednak wiele z nas czasami mam wrażenie o tym albo nie wie, albo nie pamięta. Łatwo pisać, że jesteś idiotą, debilem, krową i ku*wą. Jak by komuś przyszło powiedzieć to komuś face to face to pewnie japa by my się zamknęła. Brrr... jak ja tego chamstwa nienawidzę. Nie pojmuję, jak można być takim prymitywem, żeby czasami wypisywać tak podłe rzeczy. Wrzuca laska zdjęcia dwóch sukienek i pyta, która ładniejsza- jaka odpowiedź?- co za ściery, kurna jak można takie gówno ubrać na siebie. Nawet jeśli ci się nie podoba, czy nie można napisać- sorry nie w moim stylu. Po co to szambo językowe? Po co takie pomyje? Nie zrozumiem tego. 


2. Nienawidzę, gdy młode dziewczyny na siłę robią z siebie dojrzałe dziewczyny

Nie wiem czy wiecie o czym mówię. Mam siostrę w ostatniej klasie gimnazjum i obserwuję jej koleżanki. Otaczają mnie również dzieciaki z liceum, które mijam w drodze do pracy. Do rzeczy. Mam wrażenie, że dzisiejsze głównie dziewczyny albo dorastają szybciej, albo na siłę robią z siebie pańcie. Kiedy ja byłam w ich wieku czyli miałam 14-16 lat, nie do pomyślenia było by farbować włosy, malować paznokcie do szkoły, bo nauczyciele nas za to ścigali. Wiem, zaraz ktoś powie- 10 lat temu były inne czasy, inne dzieciaki, mniej internetu i kopii zagranicznych wzorców. Nie ważne. Dzisiejsze 15-latki często wyglądają jak 20- latki, emanują seksem, mocnym make-upem, prowokują. No i nie obrażając nikogo często są nijakie żeby nie powiedzieć głupie i.... Nie chcę nikogo obrażać i krytykować, ale czasami własnym oczom nie wierzę, gdy widzę dziecko z gimnazjum, które stylizuje się na seksowną dżagę, wygląda jak kurwiszon, a potem ma pretensje do wszystkich w koło, że jakiś koleś na dyskotece chciał ją przelecieć. No litości:) Takich przypadków jest wiele. Moim zdaniem na wszystko jest swój czas, swoja kolej. Owszem młodość ma swoje prawa, młodość jest piękna, ale bez przesady. Rodzice starają się nie widzieć problemu, nie mają na niego czasu pochłonięci pracą albo co najgorsze dają przyzwolenie na to co się wokół nich dzieje. Na dodatek tak jak pisałam wcześniej wiele nastolatek nie przykłada się do nauki a ich IQ jest bliskie 0. Myślą, że jak mają dzianych starych, fajny tyłek i ubiorą się na mała zdzira to świat należy do nich. Niestety skutkuje to tym, że takie "dzieci" wyrastają na niedojdy życiowe, bez perspektyw, ambicji i aspiracji. Bez planu na siebie, umiejętności, które w życiu dorosłym są potrzebne. Przykładów mogłabym przytoczyć wiele z własnego podwórka. To przykre, że nasza przyszłość czyli młode pokolenie zaczyna staczać się na dno.

Oczywiście nie dotyczy to wszystkich. Są mądre i inteligentne dziewczyny, które się szanują i wiedzą czego chcą w życiu:)

3. Nienawidzę, gdy ludzie z premedytacją przechwalają się swoją kasą, zadzierają nos i zapominają kim są.

Bogatemu nikt nie zabroni. Wiem. Ma kasę? Niech ma. Tylko czasami bogaci ludzie mający trochę więcej niż ci przeciętni chwalą się tym, do tego stopnia, że wprowadzają tych skromniejszych w zakłopotanie. Już niedługo wielu z nas się o tym przekona- komunia. Zacznie się kto ma lepszą kiecką, kto droższą, kto ma lepsze przyjęcie i jakie prezenty dostanie. Małe wesela jak mówią eksperci. Owszem według Konstytucji wszyscy jesteśmy równie, w praktyce tak nie jest. Nie mam nic przeciwko temu, że ktoś ma lepiej ode mnie, bo jeśli ma taką możliwość to chwała mu. Nie znoszę jeśli ktoś się tym chwali gdzie tylko może, wręcz hajs wylewa mu się z nosa i próbuje wszystkim pokazać, że każdy inny, kto ma mniej na koncie lub wykonuje prosty zawód jest zerem, bo on przecież jest panem. Nie znoszę takiego upokarzania drugiego człowieka. Dziś jesteś milionerem jutro jesteś żebrakiem. Pieniądze dają władzę na sekundę. Za pieniądze kupisz rzeczy, kupisz ludzi, ale nie kupisz uczuć. Można mieć pieniądze i zachować twarz. Można mieć wielki dom, samochody, markowe ubrania i drogie wakacje, szanując przy tym drugiego człowieka, szanują to co mają. Niestety takich ludzi jest nie wiele. Łatwiej jest zadzierać nosa, udawać wielkiego pana i pokazywać swoją wyższość i władzę. Mam w swoim otoczeniu ludzi, którzy nagle znikąd stali się zamożni. A bo awans w pracy, a bo trochę szczęścia. Wcześniej byli fajnymi ludźmi, mieli przyjaciół, lubili się bawić. Odkąd postawili wielki dom z basenem i kupili wypasione samochody, sodówka uderzyła do głowy. Zamknęli się w sobie, dawnych znajomych na ulicy nie poznają, bo przecież wstyd, dzieci chodzą do prywatnej szkoły i mają zakaz bawienia się z dziećmi ze "slamsów". Jak tak można? Nie mogę tego zrozumieć, że pieniądze tak zmieniają człowieka.

4. Nienawidzę tego się teraz dzieje w wielu zakładach pracy- mobbing, gnojenie pracowników, wyzysk, wmawianie im, że są zerem

To co teraz się dzieje zapewne doświadcza wielu z was. Ja też, moi rodzice, moi znajomi. Praca na rynku jest, jednak wiele tej pracy to stanowiska proste, głównie dla studentów. Człowiek kończy studia, ma jakiś cel, którego nie może czasami osiągnąć. Jeśli już coś znajdziesz to na stanowisku poniżej twoich kwalifikacji i możliwości, za stawkę głodową. Wiem, że może przesadzam i wiele z was jest zadowolona i z pracy i z pensji. Wiele osób jednak nie jest. Mobbing jest czymś normalnym wręcz w dzisiejszych czasach. Zastraszanie pracowników, że jeśli czegoś nie zrobią to się ich zwolni. Powtarzanie ciągle, że na ich miejsce ustawia się już kolejka, ciągłe gnębienie. Jak ktoś w siebie uwierzyć, gdy na prawo i lewo wmawia mu się, że jest zerem. Jak znaleźć w sobie siłę, by coś mienić? Nie jest łatwo, sama to wiem, widzę, obserwuję. Ludzie są gotowi znosić takie traktowanie tylko dlatego, że mają pracę, pensję, jeśli ją stracą będą mieli problem z utrzymaniem rodziny. Pytanie czy to się opłaca? Na dłuższą metę, jeśli ktoś nie jest odporny psychicznie na coś takiego może się skończyć terapią u psychologa czy psychiatry, lekami, a w najgorszej opcji nawet próbą samobójczą, która miała miejsce u mojej znajomej. Była gnębiona, wmawiano jej, że jest zerem, że się do niczego nie nadaje, że jest beznadziejna. Zapętliła się w tym do tego stopnia, że próbowała odebrać sobie życie. Czy to jest normalne? Czy atmosfera w pracy musi być tak toksyczna? Czy wszechobecny wyzysk musi trwać nadal? Ludzie ludziom gotują ten los. Są takie firmy, takie zespoły, gdzie pracuje się super, jest wzajemny szacunek, przyjaźń. Niestety to rzadkość. To strasznie przykre. Nie dość, że nasze zarobki są śmieszne w porównaniu do cen jakie mamy, to jeszcze tak nas się traktuje. Zmiany nie są łatwe. Dziś oprócz skończonych studiów w wielu branżach konieczna jest bardzo dobra znajomość angielskiego i jakiegoś innego języka obcego i znajomości. Nie każdy obce języki zna, nie każdy ma, że tak powiem talent. Co z tego, że ma wiedzę, papiery, pracuje szybko jak nie mówi w obcym języku. Ja na przykład angielski znam przeciętnie, nigdy mi się nie kleił, nigdy nie miałam do tego drygu.  Mam swoje marzenia, mam swoje plany, które niestety mogą spalić na panewce.

5. Nienawidzę w ludziach znieczulicy 

Tak. Nienawidzę tego egoizmu i podejścia, że jeśli mnie to nie dotyczy to co mnie to obchodzi. Mogą mordować człowieka na ulicy, katować dziecko na czyiś oczach a on nic nie zrobi, bo to nie jego sprawa. Nikt nie każe stawać z szranki z bandziorem. Wystarczy telefon na policję, pogotowie. Jakiś sygnał, nawet krzyk na całe gardło, aby zwrócić uwagę. Nienawidzę, gdy nikt nie zwraca uwagi bezczelnym ludziom, którzy myślą, że wszystko im się należy. Gdy chamsko zachowują się w stosunku do innych, a my na to patrzymy bez reakcji. Nie znoszę gdy widzimy wypadek- ktoś z czegoś spadł, zranił się, nie wiem widzimy wypadek samochodowy. Nie robimy nic. Wymówka? Nie umiemy, boimy się zakażenia, nie chcemy się w to mieszać. I taką postawą możemy doprowadzić kogoś do śmierci. Wystarczy telefon, reakcja. Nie poniesiesz konsekwencji jeśli złamiesz komuś żebra przy reanimacji! Możesz komuś uratować życie. Ludzie czasami są tak nieczuli. Idzie babcia z tobołami, ledwo zipie, obok przechodzi kilku młodych zdrowych kolesi. Żaden nie pomoże, nie poniesie zakupów. Po co? Matka z dzieckiem próbuje wejść do autobusu czy tramwaju z wózkiem. Porze ktoś? Nie no bo po co. Radź sobie babo sama. Nie znoszę takich ludzi obojętnych, którzy myślą tylko o sobie. Widząc tragedię ludzką nie potrafię być obojętna. Zawsze staram się pomóc jeśli tylko mogę. Byłam kiedyś świadkiem wypadku drogowego. Nie bałam się podejść, pomóc. Nie boję się reagować, gdy widzę krzywdę. I namawiam do tego innych, bo dobra karma wraca do człowieka. Dziś ktoś na ulicy potrzebuje pomocy, jutro to możesz być ty.


Mam nadzieję, że post wam się podobał.

Buziaki Ruda

2015/05/16

0139 peeling do dłoni? kto widział takie cudo?



Jak wiecie jakiś czas temu dostałam do testów paczkę od Eveline. Dziś chciałam wam przedstawić kolejny produkt, który bardzo mnie zaskoczył. Nigdy nie spotkałam się z peelingiem, który ma bezpośrednie zastosowanie na dłonie. Jasne mamy produkty do twarzy i do ciała, ale żeby specjalnie na dłonie? Pierwszy raz coś takiego widziałam i strasznie byłam ciekawa jak się spisze ten produkt.










Opis produktu:
Innowacyjna formuła 8w1, bogata w składniki aktywne skutecznie pielęgnuje skórę dłoni i przywraca  jej aksamitną gładkość. Kompleksowa działanie 8w1: 
1. Delikatnie oczyszcza i złuszcza martwe komórki naskórka. 
2. Intensywnie nawilża. 
3. Przywraca jedwabistą gładkość. 
4. Regeneruje i odżywia. 
5. Nadaje sprężystość i elastyczność. 
6. Rozjaśnia przebarwienia. 
7. wyrównuje koloryt. 
8. Koi i łagodzi podrażnienia. 

Technologia Young Hand & Hyaluron™ odmładza i wygładza skórę dłoni oraz przywraca jej głęboki poziom nawilżenia. Formuła zawiera: Renewal Hands Complex™ o działaniu regenerującym ,olejek arganowy, masło she, bioHyaluron plus Complex™ o działaniu nawilżającym, olejek ze słodkich migdałów, ekstrakty z: miodu, cytryny, wanilii, dzikiej róży, kakao, lukrecji; kompleks witamin A+E+F. Produkt testowany dermatologicznie.


Skład:
Aqua/Water, Glycerin, Polyethylene, Cetyl Alcohol, Caprylic/Capric Triglyceride, Urea, Glycine Soja Oil, Sodium Polyacrylate, Sodium Hyaluronate, Butyrospermum Parkii Butter, Ceteareth-20, Betaine, Dimethicone, Argania Spinosa Kernel Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Juglans Regia Shell Powder, Propylene Glycol, Citrus Limon Fruit Extract, Mel Extract, Vanilla Planifolia Fruit Extract, Theobroma Cacao Extract, Rosa Canina Fruit Extract, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Glycyrrhiza Glabra Root Extract, Polysorbate 20, PEG-20 Glyceryl Laurate, Tocopherol, Linoleic Acid, Retinyl Palmitate, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Tocopherol, DMDM Hydantoin, Parfum, CI 16255, Lilial, Linalool, Limonene, Hexyl Cinnamal, Alpha-Isomethyl Ionone, Citronellol.

Moja opinia:
Tubka standardowa, zamknięcie również. Zaraz po otwarciu uwalnia się piękny zapach. Waniliowy, intensywny, lekko słodki, ale nie duszący. konsystencja jest średnio gęsta z maleńkimi drobinkami. W użyciu można je bez wątpienia wyczuć. Peeling jest średnio ostry w moim odczuciu. Zapach bardzo mi się podoba i choć wanilia to nie mój ideał to jestem pozytywnie zaskoczona. Wystarczy wmasować produkt w dłonie by poczuć piękna woń. Nie rani on dłoni, wręcz przeciwnie, zabieg peelingujący jest bardzo przyjemny. Po chwili spłukujemy dłonie wodą i od razu można poczuć ich miękkość. Tak, tak, skóra nie dość, że ładnie pachnie to robi się miękka i gładka. Teraz na to jakiś krem lub olejek i dłonie cacy. A zapach utrzymuje się kilka godzin mimo mycia dłoni.

Powiem wam, że jestem na finiszu z tym produktem i z pewnością zakupię sobie go sama, bo jest bardzo przyjemny. Ktoś powie zapewne- po cholerę ci peeling do rąk? Jak chcesz zrobić sobie ten zabieg to weź sobie babo jakikolwiek peeling. Niby tak. Jedna skoro jest produkt przeznaczony do dłoni to znaczy, że jest potrzebny. To tak jakbyśmy krem do twarzy nałożyć na brzuch lub balsam na twarz.  Jeśli jest kosmetyk stworzony do wybranej partii ciała, to znaczy, że do niej się nadaje i już. 

Podsumowując, jestem zadowolona z tego produktu- ładnie pachnie, robi co do niego należy i jest nie drogi. Koszt peelingu to ok 10 zł. 

Moja ocena:
10/10
- brak


Produkt otrzymałam do testów od firmy Eveline, a fakt ten nie wpłynął na moją ocenę

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka