Jak wiecie jakiś czas temu bojąc się przeogromnie zamówiłam z Aliexpress paletkę cieni w tonacji złota i pomarańczu. Kilka dni później domówiłam wersję fioletową. Szybko żałowałam, ale gdy złota paleta do mnie dotarła i okazała się naprawdę fajna zmieniłam zdanie.
Ja wiem, że wiele z was boi się zamawiać kosmetyki z Ali. Ja też na tyle, że na podkład czy korektor albo krem bym się nie odważyła. Ale cienie zawsze nakładam na bazę, która jest barierą ochronną powiędzy cieniem i powieką stąd też obawy moje znacznie maleją. Poza tym jeszcze w liceum i przyznaję sie bez bicia nie raz chadzałam do miejscowego chińczyka po jakiś cień czy tusz do rzęs. Nigdy nic krzywdy mi nie zrobiło, żaden dermatolog na mnie milionów nie zarobił. Stąd też cieni zamawiąc sie nie boję.
Tak więc kolejna paleta wyglada tak:
Dokładnie jak poprzednia paleta ta rownież jest bardzo mała, a za razem poręczna. Idealna do torebki czy na wyjazd.
W środku mamy lusterko, które niewątpliwie sie przydaje oraz folie z numerami, która akurat niczego nie wnosi, ale ochrania lusterko przed zabrudzeniem.
Kolory to w połowie fiolety matowe oraz brązy i odcienie zlota już bardziej perłowe. W poprzedniej palecie było podobnie tam natomiast znajdowała się mieszanka brązu, złota i pomarańczu i burgundu.
Cienie z bliska wyglądają fajnie, może dla niektórych tandetnie, dla mnie są spoko. Jedna ich wada to to, że są małe, ledwie opuszek palca sie mieści. Gabarytem są połową cieni z paletki czekoladowej MUR.
No i pigmentacja na sucho. Całkiem fajna. Na bazie wyglada to znacznie lepiej. Wiadomo, że cudu za te 2,5$ nie będzie, ale jak na chińską paletę i za taką cenę uważam, że jest w porządku. Cienie mocno sie nie sypia, przyzwoicie sie rozcierają. Nie tworzą jednej szarej plamy. Na bazie trzymają sie spokojnie 7-8 godzin. Sama paleta jest solidna, nie łamie sie, zamknięcie jest ok.
Kilka osób mnie pytało czy śmierdzi chińską tandetą-może minimalnie. Generalnie smrodu jakiegoś nie ma. Nic nie uczula.
Mogę wam śmiało polecić.