Poród już coraz bliżej. Zostało w zasadzie dwa miesiące. Gdy w 24 tygodniu dowiedziałam się, że w brzuchu noszę córkę popadłam w wir zakupów. Ciuszki widziałam wszędzie. Sukieneczki, kolorowe body, buciki. Czy mamuśki zawsze tak mają? Podobno tak.
Zdałam sobie sprawę, że wyprawka dla dziecka wcale nie jest taka tania, ale bez przesady nie są to wygórowane koszty. Oglądałam wiele filmików na YT , rozmawiałam z niejedną mamą i każda w koło powtarzała, że wyprawka dla maluch jest bardzo droga. Jedna z youtuberek stwierdziła, że na początek trzeba wydać w granicach 5-8 tysięcy! Słuchałam i się pod nosem lekko śmiałam, bo wydawało mi się to chore, a za tą cenę można kupić nie najgorszy samochód. Owszem, gdy chcemy kupić wypasiony wózek z bajerami i łóżeczko z najdroższego sklepu plus masę ciuszków z Zary to taka kwota jest adekwatna. Pytanie tylko PO CO?
Nie jestem sknerą, na dziecku nie chciałabym oszczędzać, ale nie widzę i czuję potrzeby, by kupować jakiś nie wiadomo jaki super wózek z 2-3 tysiące. Zdecydowaliśmy się na dość tani wózek głęboki za ok. 650 zł. Zakupiony na allegro. Nie chciałam wózka 2 w 1 ani 3 w 1. Po pierwsze jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego, a poza tym mamy w głowie plan, by za ciosem urodziło się drugie dziecko, więc gdy pierwsze będzie w spacerówce, potrzebny będzie wózek głęboki. Zatem zakup dwóch oddzielnych wydawał nam się bardziej sensowny.
Łóżeczko też nie wybrałam z najwyższej półki. Zakup za tysiąc złotych wydawał mi się zbędny. Mam porównanie względem mojej znajomej, która zakupiła właśnie takie drogie łóżeczko, markowe w jakimś sklepie dla dzieci. Równie dobre okazało się to z allegro za raptem 180 zł. Nie jest jakimś odpadkiem, nie śmierdzi farbą, więc płacenie za markę wydało mi się śmieszne.
Ubranka. Można nakupować siatami ciuszków w H&M, Zarze, C&A itd. Są mamy, które brzydzą się ubrankami z drugiej ręki. Jak nie. Sporo rzeczy kupiłam w Pepco, wszystkie 100% bawełna. Wiele wylicytowałam używanych na allegro czy zakupiłam w miejscowym lumpeksie. Nie mam nic przeciwko używanym ciuszkom dla dzieci. Wystarczy je wyprać w 60C, wyprasować i dziecko śmiało może je nosić. Tym bardziej, że nie oszukujmy się, takiemu maluchowi przez pierwsze 6 miesięcy tu się uleje, tam zwymiotuje, czy "po domu" musi nosić markowe ciuszki? Owszem na wyjścia w gości, do lekarza trzeba mieć coś ładnego, żeby nie robić sobie wstydu, że sprane łachy dziecko nosi, ale w obrębie domu wydaje mi się to zbędne. A używane ciuszki można kupić na prawdę za grosze. Mam całą komodę wypakowaną po brzegi, a zapłaciłam za ubranka może 200 zł i starczą mi na kilka miesięcy.
Dodatkowo "pierdoły" typu smoczek, butelka, pościel, karuzela na łóżeczko czy przewijak to też nie są jakieś mega wydatki. Zamówiłam wszystko przez internet u jednego sprzedawcy płacąc za jedną przesyłkę kurierską. Dodatkowo od razu do paczki wrzuciłam sobie rzeczy, które mi się przydadzą w szpitalu typu podkłady na łóżko, podkłady poporodowe, majtki jednorazowe, wkładki laktacyjne i kilka innych pierdułek. Za całą pakę zapłaciłam ledwo ponad 280 zł.
Sporo kupowałam wcześniej systematycznie. Uniwersalne ubranka gdy nie znałam jeszcze płci, kocyk, pieluchy tetrowe, stanik do karmienia. Nie chciałam zostawiać tego na sam koniec, więc zakupu dodawałam na raty z każdej wypłaty jakieś drobiazgi, tym bardziej, że i tak muszę to kupić. Uważam, że to też jest jakieś wyjście. Dodatkowo nie szykowaliśmy osobnego pokoju dla maluch, bo nie mamy za bardzo miejsca, a łóżeczko zmieściło się w sypialni.
I mówiąc szczerze ze wszystkim zamknęliśmy się w kwocie ok. 1800 zł, bo do tego doszła jeszcze komoda na ubranka i fotelik samochodowy. A zatem nie trzeba kupować nie wiadomo czego i nie wiadomo za ile. Można wystroić dziecko za małe pieniądze, a wózek nie musi być z najwyższej półki. Zawsze można kupić używany. Dziadkowie też mają zawsze jakiś wkład w wyprawkę, podobnie jak chrzestni. Każdy, kto przyjdzie w odwiedziny z pustymi rękami nie przychodzi.
Uważam, że trzeba w tym wszystkim zachować zdrowy rozsądek. Jeśli kogoś stać i ma takie potrzeby, może sobie wydać dziesiątki tysięcy. Jego wola. My takiej potrzeby nie mieliśmy. Jestem zadowolona z zakupów, ale cały czas oczy mi się świecą jak widzę przecudne sweterki, sukieneczki. Powstrzymuje się, bo mam tego masę, często też są to większe rozmiary, które mała ubrałaby dopiero za rok. Więc nie widzę sensu. Nie zmienia to jednak faktu, że oszalałam na tym punkcie.
A jakie jest wasze zdanie na ten temat?