2015/03/04

0107 podkład do zadań specjalnych czyli Dermacol




Która z nas nie chce wyglądać idealnie? Która z nas nie chciała, żeby z jej twarzy zniknęły pryszcze, rumieńce, przebarwienia na rzecz pięknej cery? Każda. Ja też. Od lat mam problem z rumieńcami na twarzy. Nie mam problemu z wypryskami, bliznami, za to mam przebarwienia na brodzie niewiadomego pochodzenia i policzki niczym świnka. Zawsze starałam się kupować podkłady dość kryjące ale bez przesady i aplikować więcej na policzki, aby ukryć moje rumieńce.

Jakiś czas temu na jednym z blogów przeczytałam wpis o Dermacolu. Był zachwalany za krycie i niską cenę. Znalazłam go na minti i zakupiłam. Jak się sprawdził?






Podkład jak widać na zdjęciach mieści się w kartonowym pudełeczku. Ja wybrałam odcień 208 najjaśniejszy. 

Wewnątrz mamy tubkę w kolorze złotym, która mnie przypomina opakowanie kleju do papieru.Otwór jest zabezpieczony sreberkiem.




Opakowanie jest standardowo odkręcane, a zawartość podkładu bez problemu wychodzi. No prawie. Dlaczego? Podkład jest bardzo gęsty i zbity, czasami trzeba mocno naciskać na tubkę, by coś wydostać. To raczej wada, choć nie zupełnie, bo wystarczy dosłownie odrobinka by pokryć twarz, a więc problem z wyciskaniem go z tubki może być zaletą, bo nie marnujemy produktu.



Jak widać kolor jest w miarę jasny, ale już na tych zdjęciach widać, że mocno kryje i jest ciężki.






I to jest jego wada i za razem zaleta. Podkład ten ma w sobie 50% pigmentu czyli znacznie więcej niż podkłady drogeryjne. Jest bardzo mocno kryjący i gęsty, a co za tym idzie bardzo nie wiele go trzeba na pokrycie twarzy. Tworzy maskę przy złym użytkowaniu. Mocno wchodzi w pory i podkreśla suche skórki jeśli nałożymy go zbyt wiele. Nie można go nakładać na skórę w ilościach jaki aplikujemy zwykły tam podkład z Rossmana. Z nim trzeba bardzo ostrożnie. Za to dobrze wygląda na zdjęciach, a więc do sesji zdjęciowych czy telewizji jest to produkt świetny. Również na co dzień dla dziewczyn z mocnymi zmianami skórnymi.

Podkład ten jak pisałam super kryje. Blizny, trądzik, przebarwienia wszystko to znika, ale trzeba uważać, żeby nie zrobić sobie tapety na twarzy. Ja używam go punktowo jako korektor na jakieś przebarwienia i na policzki na rumieńce. Czy można zrobić sobie nim krzywdę? Tak! Jeśli nakitujemy go za dużo zrobi nam się totalna maska. Przy pierwszym użyciu nałożyłam go zbyt dużo i wyglądałam fatalnie. Strasznie podkreślił mi suche skórki i wszedł w pory, wyglądałam tragicznie. Teraz już wiem więcej. Nie można nałożyć go zbyt dużo, bo podkreśli to czego nie powinien i wejdzie w bruzdy, a przy okazji nas oszpeci. Wystarczy dosłownie kropeczka wielkości ryżu, by rozsmarować go na cały policzek. 

Polecam go tym, które mają problem z silnymi zmianami na twarzy, bliznami itp. Jeśli macie niewielkie mało widoczne rewolucje omijajcie go, bo bez potrzeby nie mam co się nim zapychać. Ja używam go tylko na policzki na moje czerwone rumieńce i odrobinę na brodę, którą mam ciemniejszą od reszty, chyba od słońca. 

Jest dostępny w kilku odcieniach, a jego cena nie przekracza 20 zł. Zdecydowanie warto go przetestować, ale rozważnie. 


Moja ocena:

9/10

- za zapychanie skóry



Pozdrawiam Ruda 


P.S postanowiłam wprowadzić zakładkę i cykl postów pod nazwą "Świat według Rudej", będę w nich komentować różne kwestie z codziennego życia i nie tylko. Mam nadzieję, że mam się spodoba taki cykl.

66 komentarzy :

  1. Szkoda jednak, że zapycha.. Ale nie wiem czy poradziłabym sobie z takim mocnym kryciem, prędzej bym miała ten efekt maski.. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. mam 2 odcienie i faktycznie super maskuje niedoskonałości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja nie potrzebuje mocnego krycia na szczęście więc nie będę go próbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No u mnie wyglądałby pewnie przekomicznie bo łatwo zrobić nim maskę jak piszesz przez gęstość a ta jest duża jak widzę na zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest bardzo ciezki i trzeba na niego uwazac ale krycie ma super

      Usuń
  5. Też pisałam o nim na swoim blogu. Nigdy prze nigdy już po niego nie sięgnę. Jest okropny :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie potrzebuję aż tak dużego krycia, więc to nie dla mnie podkład :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapychanie skóry go u mnie dyskwalifikuje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zastanawiałam się kiedyś nad jego kupnem, ale moim zdaniem jest trochę zbyt ciężki żeby nosić go na co dzień.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawy podkład. szkoda że zapycha.. ale i tak kuszący ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. zgadzam się z Twoją recenzją :) krycie jest świetne :)
    http://xblueberrysfashionx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam w planacg zakupienie go, bo przy mojej "niespodziankowej" cerze potrzebuję czasem mocniejszego krycia :)

    OdpowiedzUsuń
  12. bałabym się go użyć :/

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie też dość zapachy przez co nie mogę go używać ;/

    OdpowiedzUsuń
  14. też mam lekkie rumieńce, więc rozumiem co czujesz, ale np skin balance od pierre rene już w moim przypadku sobie poradził ;) a na co dzień dziękuję takim podkładom - wolę coś lżejszego :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na niego poluje i nigdzie u siebie nie moge go dosstac

      Usuń
  15. dużo o nim słyszałam :) może kiedyś się skuszę na niego

    OdpowiedzUsuń
  16. mam go w szufladzie na czarną godzinę

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja tu widze więcej wad niż zalet u niego ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. już kilka razy się do niego przymierzałam, ale bałam się właśnie zapychania i efektu maski. Ale stosowanie miejscowo ja Ty to opisujesz, bardziej na zasadzie korektora, to chyba najlepszy sposób:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie potrzebuję mocnego krycia .

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie miałam go ale swojego czasu mnie kusił. Mam duży problem z rumieńcami ale coś mi się zdaje, że mimo wszytsko byłby dla mnie za ciężki.
    Pomysł z nowym cyklem bardzo fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  21. nie jestem przekonana czy się u mnie sprawdzi bo wolę podkłady o lekkiej konsystencji ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. korci mnie on bardzo może kiedy zakupię jak zuzyje kilka moich juz otwartch podkładów...

    OdpowiedzUsuń
  23. Oj miałam go kiedyś miałam i często używałam :0

    OdpowiedzUsuń
  24. Kurcze, jak zapycha to nie dla mnie. Musiałabym wypróbować bardzo małą ilość przed kupnem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kupowalam w ciemno. Podklad nie jest drogi mozna zaryzykowac

      Usuń
  25. Dermacolu używam jako korektora :) Kryje świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Obawialabym sie jednak maski ;) Szkoda, ze zapycha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapycha jednak jesli umiejetnie sie go nalozy to daje.rade

      Usuń
  27. kiedyś go używałam, to naprawdę potężny zapychacz

    OdpowiedzUsuń
  28. Szkoda, że zapycha...jednak mimo to pewnie w przyszłości go wypróbuję, bo od jakiegoś czasu już się nad nim zastanawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapychacz z niego straszny ale i krycie ma silne

      Usuń
  29. skoro zapycha to podziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Przydałby mi się taki na moje niedoskonałości, szkoda, że zapycha, ale to trochę oczywiste przy takiej konsystencji. Czekam na posty z tej serii :)))

    OdpowiedzUsuń
  31. Dokładnie nie ma co sie dziwic

    OdpowiedzUsuń
  32. ja takie podkłady nazywam " tępymi " ale sa na to spososby wstarczy rzmieszać go z balsamikiem czy kremem i jest bardziej spójny a mimo to jednak kryje nadal dobrze ;) ogólnei jesli ktos potrzebuje czegoś mocnego na blizny, krostki i inne mocne przebarwienia to sprawdzi się zawodowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak konsystencja jest taka jak mowisz. To mieszanie to bardzo dobry pomysl

      Usuń

Każdy komentarz to dla mnie motywacja do dalszego pisania.
Cieszę się, że jesteście ze mną.
Nie bawię się we wspólną obserwację, obserwuję tylko blogi, które mi się podobają.
Dla mnie nie liczy się ilość a jakość:)
aha i nie spamujcie, zawsze staram się czytać wszystkich, którzy mnie odwiedzają.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka